J.R. Ward "Królowie boubona"

Bradfordowie to ród, który zbił majątek na produkcji bourbona i teraz żyje na dość wysokim poziomie. Opływają oni w luksus, choć tylko pozornie są szczęśliwi. Nad utrzymaniem fasadowego raju Bradfordów niestrudzenie pracuje służba. Te dwa światy nie powinny się nigdy przeniknąć. Ogrodniczka Lizzie zakochała się w synu marnotrawnym Bradfordów, a ich gorzkie rozstanie jest jak posypana solą rana. Teraz, po dwóch latach, Tulane Bradford wraca do domu, a wraz z nim cała przeszłość. Nikt nie pozostanie obojętny: ani jego piękna i bezwzględna żona, ani przepełniony goryczą starszy brat, a już na pewno nie nestor rodu – człowiek pozbawiony zasad i skrupułów, skrywający wiele strasznych tajemnic. W miarę jak w rodzinie narastają konflikty, cała posiadłość wraz z mieszkańcami wpada w wir przemian. Żeby je przetrwać, trzeba mieć głowę na karku.


Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce, z której opisem się właśnie zapoznaliście. Tym bardziej, że do tej pory omijałam autorkę szerokim łukiem. Jakoś nie bardzo było mi po drodze w jej wcześniejszymi powieściami. Postanowiłam jednak zaryzykować. Z jednej strony byłam ciekawa tego, jakie tajemnice może skrywać ród, który dorobił się fortuny na produkcji bourbona, ale z drugiej strony nieco obawiałam się tego, że autorka pójdzie w schematy, jakie można spotkać w podobnych powieściach o ludziach bogatych i ich służących. Ta książka jest jednak inna.

Największym plusem jest to, że nic nie wiadomo tu na 100%. Możemy się wielu rzeczy domyślać, a i tak nie zawsze będziemy w stanie sami dojść do prawdy. Nawet nie wiecie, ile razy już byłam pewna, że wiem, co jest grane, a tu dostawałam prztyczka w nos i na tym się moja radość kończyła. Autorka skutecznie wyprowadzała mnie w pole.

Nie można liczyć na nudę w trakcie lektury. Bohaterowie są z krwi i kości, a co najważniejsze, nie są jednoznaczni i można się spodziewać po nich wszystkiego. Nawet nie wiecie, ile razy chciałam wyrzucić książkę przez okno, czytając o wyczynach Lane'a, choć w sumie jego rodzeństwo też święte nie było, ale o tym, co mieli za uszami, musicie dowiedzieć się sami.

J.R. Ward postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. W mistrzowski sposób zapanowała nad tym, co działo się w powieści. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Mam nadzieję, że kolejne części cyklu będą w stanie utrzymać poziom. Jestem głodna kolejnych wrażeń. 

J.R. Ward
Królowie bourbona
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Marginesy.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka