Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #450 Przedpremierowo! Bartosz Szczygielski "Dzień gniewu"

 

Tego, co wydarzyło się w zwykły, słoneczny dzień, nie dało się przewidzieć. Rozpędzony samochód, który wjechał w sam środek centrum handlowego, był jedynie początkiem chaosu, jaki wdarł się w życie kilku osób, a wielu go pozbawił.

Jedna z poszkodowanych, która trafia do szpitala, nie pamięta niczego. Ma za to przeczucie, że sprawcą wypadku jest bliska jej osoba. Z czasem odkryje coś, czego nie spodziewała się w najgorszych koszmarach.

Tymczasem młodszy aspirant, Krystian Betel, nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń. Zaczyna interesować się sprawą, widząc w niej swoją szansę na szybki awans. Podjęty przez niego trop zaprowadzi go do miejsca, o którego istnieniu nie miał pojęcia, i szybko pożałuje, że tak nie zostało…

Nie ma to jak rozpocząć tydzień z dobrą książką. I to taką, która wciska w fotel. Jeśli szukacie thrillera, który Was pochłonie, to myślę, że ta powieść może Was zainteresować.

Rozpędzony samochód wjeżdża w witrynę jednego ze sklepów w centrum handlowym. Jedna z ofiar wypadku ma problemy z pamięcią. Nie wie, kim jest, jednak ma przekonanie, że osoba, która była za kierownicą, była jej bliska. Jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że kłopoty z pamięcią to dopiero wierzchołek góry lodowej, która niedługo się przed nią pojawi. Sprawą wypadku interesuje się młodszy aspirant, Krystian Betel. Czuje, że nie jest ona tak prosta, jak wszystkim się wydaje. Podejmuje trop, nie mając pojęcia, dokąd ten go zaprowadzi.

Książka zaczyna się z przytupem. Rozpędzony samochód wjeżdża do centrum handlowego, niosąc ze sobą chaos i śmierć. Nie miałam pojęcia, jak rozwinie się akcja i trudno będzie mi o niej opowiadać bez spoilerów, żeby nie naprowadzić Was na pewne rozwiązania. W każdym razie autor po mocnym rozpoczęciu nieco uśpił moją czujność. I nie, to nie znaczy, że nudziłam się w trakcie lektury. Byłam zafascynowana postacią Liliany i tym, co się z nią działo. Nie wiedziałam, kim jest i dokąd mnie doprowadzi, ale nie chciałam jej nawet na moment opuszczać.

Od momentu sceny obierania ziemniaków (kto czytał książkę, będzie wiedział, o czym mówię, reszcie nie chcę nic zdradzać) czytałam powieść z zapartym tchem. O Panie, co tam się działo. Akurat u mnie wtedy zerwał się silny wiatr, więc natura zadbała o mrożący soundtrack. Takiego obrotu rzeczy się nie spodziewałam i mam ciarki na całym ciele, gdy sobie o tym przypomnę. W sumie już scena z wybieraniem noża mnie zmroziła. Będzie mi się to po nocach śniło, ale niczego nie żałuję.

Ta powieść zrobiła mi w pewnym momencie kisiel z mózgu. Kompletnie nie spodziewałam się zwrotu akcji, nawet przez myśl mi nie przeszło, że autor coś takiego mi zaserwuje. Bardzo przeżywałam to, co się działo, i udzielały mi się emocje Liliany, także czapki z głów za jej kreację. Postać Krystiana nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, chociaż była dobrze wykreowana. Po prostu bardziej intrygowała mnie postać kobieca w tej powieści. Było dookoła niej więcej mroku i tajemnic.

To była mocna, dobra książka. Jak wspomniałam, uśpiła na pewnym etapie moją czujność, ale czuć było unoszące się gdzieś w tle napięcie. Potem już była jazda bez trzymanki. Zakończenie pewnie jeszcze przez parę dni będę przeżywać. Dziękuję autorowi za tę literacką ucztę i czekam na kolejną.

Premiera książki odbędzie się już w środę.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Zdecydowanie przeczytam. Jestem ciekawa jak będzie mi się podobac

    OdpowiedzUsuń
  2. Fascynująca fabuła, mocna i z pewnością pełna tajemnic. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka