Emma, dobiegająca trzydziestki masażystka pracująca w ośrodku talasoterapii w Bretanii, wciąż nie może pogodzić się z utratą matki. Nic nie wskazuje na to, że w jej spokojnym życiu wkrótce dojdzie do trzęsienia ziemi. Tymczasem Sułtanat Omanu zatrudnia ją do przeszkolenia personelu w centrum odnowy biologicznej. W luksusowym obiekcie, na czele którego stoi pełen charyzmy syn wpływowego omańskiego ministra, Emma zostaje uwikłana w międzynarodowy spisek i wkrótce w pościg za nią ruszają rządowi agenci z Maskatu.
W obliczu czyhających pułapek i niebezpieczeństw Emma odkrywa w sobie siłę i umiejętności, o których istnieniu nie miała pojęcia i które czynią z niej idealną kandydatkę do francuskich tajnych służb. I wygląda na to, że wyzwań jej nie zabraknie…
Czytacie książki napisane przez aktorów czy celebrytów? Mnie się zdarza, tylko mam do nich podejście jak do fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta - nie wiadomo, co się trafi. Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, włączył mi się tryb psa myśliwskiego, poczułam mięsko i chciałam spróbować, jak smakuje.
Emma to masażystka, która wciąż nie może zaznać spokoju po śmierci matki. Pewnego dnia w jej gabinecie zjawia się pewien mężczyzna i to spotkanie wywraca poukładane do tej pory życie kobiety. Emma zostaje uwikłana w spisek i nawet nie wie, dokąd cała ta sytuacja ją zaprowadzi.
Książka zaczęła się mocno, potem napięcie opadało. Zrobiło się spokojnie. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Emma jako bohaterka niespecjalnie przypadła mi do gustu, była trochę mdła. Do czasu, potem na szczęście się rozkręciła i wciągnęłam się w tę historię. Teraz mogę powiedzieć, że Emma to intrygująca kobieta. Może i nie porywa na dzień dobry, ale potrafi dostarczyć emocji, a i przyprawić czytelnika o załamanie rąk też. I żeby nie było, to nie jest zarzut z mojej strony, to pokazuje tylko, że to nie jest papierowa postać.
Od razu zaznaczam, że w książce jest szał uniesień, żeby nie było, że nie ostrzegałam. Kto mnie zna, wie, że jestem Grinchem, jeśli chodzi o te kwestie. I nawet Jean Reno mnie nie zachwycił. Mam nadzieję, że Leona Zawodowca za mną nikt nie pośle za te słowa, ale trochę mnie ten szał uniesień bawił, nie poczułam dreszczyku emocji, kiedy o nim czytałam. Za to jest cała masa innych scen, które śledziłam z zapartym tchem, także cimcirimci puszczam w niepamięć.
Ale jedno muszę przyznać, Jean Reno bardzo mocno dba o szczegóły, dokładnie opisuje miejsce akcji i nie miałam problemu, żeby je sobie wyobrazić. Za to ma u mnie ogromnego plusa. I za przerywniki z notatkami między niektórymi rozdziałami też. Spodziewałam się w tej powieści większej rozwałki. Nie było jej, ale nie powiem, że jestem z tego powodu rozczarowana. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że w stonowany sposób prowadził mnie przez kolejne rozdziały. Nie miałam poczucia, że czytam niezdarny debiut osoby, która stawia pierwsze kroki w literackim świecie.
Jeśli lubicie szpiegowskie klimaty, to myślę, że ta książka może Was zainteresować. Co prawda troszkę na rozkręcenie akcji trzeba poczekać, ale jak już nabierze tempa, to się dzieje. I nie spodziewałam się też tego, że ta powieść da mi do myślenia w kwestii co dalej robić ze swoim życiem, jak wyrwać się z marazmu. Raczej nie chciałabym tego robić tak jak Emma, ale szacun dla niej, że podjęła rękawicę.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Albatros
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)