Natalia Sońska "Klauzula zaufania"

 

Zaufanie jest fundamentem relacji między pełnomocnikiem a jego klientem. Ale co, jeśli prawdziwym testem okaże się zaufanie… do przeciwnika?

Radczyni prawna Agata Bednarek nie spodziewała się, że nowa sprawa wywróci jej życie do góry nogami. Reprezentując influencera w sprawie o gigantyczne odszkodowanie, trafia na zawodowego przeciwnika, który nie tylko nie ułatwia jej zadania, ale także skutecznie wyprowadza ją z równowagi. Adwokat Marcel Mazur – bezwzględny, pewny siebie i diabelnie przystojny – nie zamierza iść na żadne kompromisy.

Ich starcia na sali sądowej to prawdziwa wojna. Ale poza nią napięcie między nimi przybiera zupełnie inny charakter. Gdy nowe dowody w sprawie zaczynają wychodzić na jaw, Agata musi zdecydować, czy ważniejsza jest lojalność wobec klienta, prawda, czy może uczucia, których nie powinna czuć do swojego największego wroga.

Z piórem tej autorki miałam do czynienia po raz pierwszy. Kojarzyłam jej nazwisko, ale do tej pory jakoś nie było nam po drodze. Do teraz. 

Agata Bednarek reprezentuje influencera w sprawie o ogromne odszkodowanie. Po drugiej stronie barykady stoi Marcel Mazur - adwokat, który nie zamierza iść na żadne kompromisy. Ich drogi krzyżują się nie tylko na sali sądowej. Rodzi się między nimi uczucie, które nie powinno mieć prawa bytu.

Jeśli jesteście ze mną dłużej, wiecie, że właściwie uciekam w podskokach, gdy na horyzoncie pojawia się romans. Nie jestem fanką tego gatunku, ale kiedy sięgałam po tę książkę, myślałam, że jakoś poradzę sobie z tą warstwą powieści. Przeceniłam swoje możliwości. Co prawda nie mam poczucia, że potrzebuję kąpieli oczu, ale zdecydowanie nie byłam targetem tej powieści. 

Do pewnego momentu chłonęłam tę historię i byłam ciekawa, co się wydarzy. Zainteresował mnie wątek tego odszkodowania, zwłaszcza patrząc na to, co robiła partnerka poszkodowanego mężczyzny. Intrygujący na swój sposób był także Marcel. Nie, nie polubiłam go, za grube pieniądze bym nie chciała z nim spędzać czasu, ale wzbudzał we mnie większe emocje niż Agata. Potem doszło do szału uniesień. I żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie uważam, że był opisany w budzący politowanie czy ciarki żenady sposób. Po prostu nie trafiło do mnie to, jak doszło do aktu. Chemii to tam nie czułam.

Według mnie całkiem nieźle był poprowadzony wątek prawniczy. Taki dla niedzielnego czytelnika, jeśli chodzi o tę kwestię. Dało się zrozumieć, o czym mowa, sam poszkodowany też wzbudzał moje zainteresowanie, nie było mi obojętne to, co się z nim stanie.

W kwestii głównych bohaterów - Marcel co prawda był w moich oczach bucem, ale jak wspomniałam, wzbudzał we mnie większe emocje. No nóż mi się w kieszeni otwierał, jak się na horyzoncie pojawiał, co będę owijać w bawełnę. Agata znowu była dla mnie mało wyrazista. Obawiam się, że za jakiś czas kompletnie rozmyje się w mojej świadomości.

To powieść raczej dla fanów powieści obyczajowych i romansów. Nie byłam jej targetem, ale muszę uczciwie przyznać, że miała dobre momenty (te w ubraniach, żeby nie było). Uważam, że autorka ma lekkie pióro i potrafi zainteresować opowiadaną przez siebie historią.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka