Rafał Barnaś, Marcin Faliński "Obcy horyzont"

 

Stare Kiejkuty, Ośrodek Szkolenia Kadr Wywiadu, wiosna 1995 roku.

Do ośrodka przybywa tajemniczy mężczyzna, którego zadaniem jest wybranie najzdolniejszych adeptów. To oni będą realizować specjalną operację wywiadowczą wspomagającą wejście Polski do struktur euroatlantyckich.

To wyjątkowo ważna misja, bo rosyjski wywiad aktywnie pracuje nad pokrzyżowaniem polskich planów. Od jej powodzenia zależy także bezpieczeństwo nuklearne całego świata.

Troje wybranych oficerów szybko zostaje wciągniętych w bezwzględną grę pomiędzy wielkimi mocarstwami. Szpiegowska rozgrywka prowadzi ich przez Afrykę, Seszele, Azję oraz Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną rządzoną przez komunistyczny reżim Kimów.

Jeśli chodzi o powieści, w których pojawia się wątek szpiegowski, to różnie ze mną bywa. Nie zawsze mi leżą. Zaintrygował mnie jednak opis tej książki. Akcja miała dziać się w latach 90., kiedy szpiedzy nie mieli tylu gadżetów co teraz, geopolityka wyglądała inaczej. Byłam ciekawa, co autorzy będą mieli mi do zaoferowania. 

Nie od razu podeszła mi ta książka. Odkładałam ją trzy razy, aż w końcu udało mi się ją dokończyć. To nie była najłatwiejsza lektura. I nie, nie mówię, że była zła, po prostu wymaga od czytelnika maksymalnego skupienia, a kiedy siadałam do niej po 8 godzinach zawodowego czytania, z moim skupieniem było średnio. Dopiero przez święta znalazłam dla niej przestrzeń.

Zdecydowanie bardziej niż troje oficerów zwerbowanych do operacji wywiadowczej wspomagającej wejście Polski do struktur euroatlantyckich interesował mnie Stefan. W sumie jego pojawienie się uratowało dla mnie tę powieść. Moim zdaniem ta postać miała więcej charakteru niż reszta. Wiecie, czytałam sobie o tych oficerach, bo czytałam, ale czekałam na kolejne spotkanie z nim. Trzeba przyznać, że w życiu zdecydowanie mu się nie nudziło.

To nie jest książka dla każdego. Jeśli nudzą Was powieści szpiegowskie, niespecjalnie interesują Was związki związane z polityką, poszukajcie czegoś innego do czytania. Jeśli jednak lubicie rzeczy, o których wspomniałam, to może to być książka dla Was. Tylko nie czytajcie jej do poduszki, bo szybko pogubicie wątki.

Jeśli sięgniecie po tę powieść, raczej nie będziecie się nudzić, czeka Was wyprawa w kilka miejsc, sporo się dzieje, ale tak jak wspomniałam wcześniej, to wymagająca książka, musicie się skupić w trakcie czytania. 

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka