Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ghost story. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ghost story. Pokaż wszystkie posty

Królewskie Piątki: #11 Stephen King "Worek kości"

Tak, wiem, dawno nie było tu żadnej recenzji powieści Kinga, ale czas odświeżyć ten cykl.

Jo, żona Michaela Noonana, umiera w młodym wieku. Owdowiały mężczyzna nie potrafi poradzić sobie z jej odejściem. Do czasu śmierci kobiety był znanym pisarzem. Teraz nie ma już serca do pisania. Szukając ukojenia, wyrusza do domku nad jeziorem, w którym spędził wiele szczęśliwych chwil z ukochaną kobietą. Tam doświadcza czegoś nie z tego świata. Odzyskuje co prawda utraconą wenę, ale musi zmierzyć się z duchami, które mają co do niego pewne plany.

Worek kości to nie jest typowy horror. King zwracał uwagę na coś innego. Duchy owszem, pojawiły się, ale to nie one były tutaj najważniejsze. Pierwszych sto stron było dość trudnych w odbiorze. Mam wrażenie, że autor niepotrzebnie je przegadał. Na szczęście później przepadłam przy powieści na dobre. Kingowi udało się utrzymać mnie w napięciu do samego końca. Nie byłam w stanie przewidzieć, co wydarzy się i jakie ta historia będzie miała zakończenie.

Autor poświęcił sporo uwagi, by opisać psychikę bohaterów. Wraz z Michaelem przeżywamy jego rozpacz po utracie ukochanej żony i próbujemy odnaleźć sens życia oraz natchnienie. Mamy też okazję, by przekonać się, jak trudne jest życie młodej, samotnej matki, która nie mając pieniędzy, musi obawiać się o przyszłość swoją i dziecka znajdującego się pod jej opieką. W trakcie lektury czułam, że popadam w melancholię i zadumę. Już dawno nic takiego nie spotkało mnie przy Kingu. Jestem pod wrażeniem. Ta powieść pokazała mi, do jakiego okrucieństwa są zdolni ludzie. To jest przerażające. 

Jeżeli chcecie poznać Kinga z nieco innej strony, myślę, że spokojnie możecie sięgnąć po Worek kości. To jedna z lepszych powieści tego autora, jakie miałam okazję do tej pory czytać. Polecam nie tylko fanom Kinga.

Stephen King
Worek kości
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2000

Jonathan Aycliffe "Szepty w ciemności"


"Teraz zamykam w nocy drzwi na klucz, ale kroki nie cichną i wciąż słyszę szepty, chociaż nikogo tu nie ma."

Na początku prowadzenia bloga wspominałam o innej książce tego autora, mianowicie o Pokoju Naomi. Na Szepty w ciemności polowałam od dawna i w końcu udało mi się je upolować. Słyszałam, że ta książka jest gorsza od poprzedniej, ale postanowiłam przekonać się o tym na własnej skórze.
Wszystko zaczyna się gdy umiera ojciec Charlotte. Jej rodzina popada w ruinę. Wraz z matką i młodszym bratem, Arthurem, trafia do przytułku. Tam jest poniewierana, głodzona i maltretowana. Zostaje wyszkolona do zawodu służącej. Po śmierci matki trafia do pierwszej rodziny na służbę. Jakiś czas później w tej samej posiadłości pojawia się jej przyjaciółka z przytułku. Mówi, że wie, gdzie Charlotte może odnaleźć swojego brata.
Dziewczyna trafia na dwór Ayrtonów, kuzynów, którzy odmówili jej matce pomocy. Anthony i jego siostra Antonia ciepło przyjmują w swoje progi krewną. Obiecują, że odnajdą Arthura i sprowadzą go na najbliższe Boże Narodzenie do domu. Dzięki ich pomocy Charlotte odzyskuje utraconą pewność siebie, a także zaczyna uczyć się ogłady, by wiedzieć jak zachować się w towarzystwie.
Sielanka nie trwa długo. Charlotte zaczyna słyszeć głosy i wydaje jej się, że jest obserwowana. Dzieli się swoimi spostrzeżeniami z krewnymi. Ci jednak uspokajają ją, że te dziwne odgłosy to po prostu wiatr, który nocą wdziera się do starego domu. Ich zapewnienia nie przekonują jednak dziewczyny. Zaczyna mieć coraz większe wątpliwości, czy dobrze zrobiła, przychodząc do nich i prosząc o pomoc. Kiedy odnajduje pamiętnik tajemniczej Caroline, zaczyna rozumieć, że wplątała się w coś bardzo złego. Próbuje uciec. Wie, że to, co czai się w ciemnościach jest z natury złe i żądne krwi.
Podczas lektury tej książki nieraz wciskałam się w fotel i podskakiwałam na dźwięk telefonu czy innych dźwięków, które dobiegały do mnie z zewnątrz. Szepty w ciemności trzymają w napięciu przez większość powieści. Po przeczytaniu tej książki czuję pewien niedosyt. W pewnym momencie wszystko zaczyna się robić schematyczne. Trzyma w napięciu, ale... To dobra rozrywka na jeden wieczór, żeby można było się trochę pobać. Chociaż przystanę do grona osób, które uważają Pokój Naomi za lepszą książkę, uważam, że osoby lubiące poczuć dreszczyk podczas lektury powinny sięgnąć po Szepty w ciemności. Nie są grube, więc szybko da się z nimi rozprawić.

Tylko nie zapomnijcie w nocy zamknąć drzwi do sypialni na klucz. 
On tu jest. 
Czeka. 
I jest głodny.

Jonathan Aycliffe
Szepty w ciemności
Wydawnictwo Amber

Jonathan Aycliffe "Pokój Naomi"


Ta książka trafiła do mnie przez przypadek. Przyjechałam do rodziców i musiałam czekać dość długo na autobus, więc wstąpiłam do mojego ulubionego antykwariatu. Co prawda nie wiedziałam czego spodziewać się po powieści z niezbyt interesującą okładką, ale opis z tyłu książki zachęcił mnie do lektury i Pokój Naomi trafił do mojej biblioteczki.

Przyznaję szczerze, że już dawno nie miałam stanu przedzawałowego podczas czytania książki. Ta mnie do czegoś takiego doprowadziła, ale po kolei.

Rodzina Hillenbrandów prowadziła sielskie życie. Mieszkała w starym, pięknym domu, kłopoty raczej ją omijały. Charles i Laura mieli córeczkę, Naomi. Dziewczynka została porwana tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Wkrótce zostaje odnalezione jej zmasakrowane ciało. Charles nie może pogodzić się ze śmiercią dziecka, które zginęło pod jego opieką. Okazuje się, że Naomi, choć nie żyje, wcale nie odeszła z tego świata. Jej duch pozostaje w domu rodziców. Co więcej, wcale nie jest osamotniony.
Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka