Jeffrey Archer "Na kocią łapę"


Po opowiadania sięgam raczej sporadycznie. Zdecydowanie wolę dłuższe formy wypowiedzi. Nie to, że uważam opowiadania za gorsze jakościowo, ale czuję niedosyt, gdy przychodzi mi się rozstać z bohaterami, których już zdążyłam polubić. Tym razem moja miłość do kotów wygrała i postanowiłam zrobić dla tej książki wyjątek. Chciałam dowiedzieć się, co kryje w sobie tytułowa historia. Poza tym nie mogłam przejść obojętnie obok kotka z okładki. Jesteście ciekawi, jakie są moje wrażenia po lekturze?
Na kocią łapę to zbiór 12 opowiadań. Autor zaznaczył, że 10 z nich jest zainspirowanych życiem i opartych na prawdziwych historiach, chociaż wydarzenia zostały potraktowane w dość swobodny sposób. Jedne z opowieści były dłuższe, inne zajmowały tylko kilka stron. Nie będę streszczać wszystkich. Nie ma to większego sensu. Skupię się na tym opowiadaniu, które najbardziej zapadło mi w pamięć, czyli na A la carte. Bohaterem jest młody chłopak, syn robotnika pracującego w fabryce samochodów. Ojciec robił wszystko, by zarobić pieniądze na lepszą przyszłość dla swojego dziecka. Nie chciał, by Mark podzielił jego los. Nie mógł przeżyć tego, że chłopak postanowił pracować w jego fabryce. Postawił mu pewien warunek, który musiał spełnić, by się tam zatrudnić. Mark z trudem na niego przystał. Nie wiedział, że ta decyzja zmieni jego życie na zawsze. Nie zdradzę oczywiście jak ta historia się zakończyła, ale ona przemówiła do mnie najbardziej z całego zbioru. Jestem młodym człowiekiem, czasem wydaje mi się, że wiem wszystko najlepiej i nie chcę słuchać rad rodziców, choć zdaję sobie sprawę z tego, że oni na niektórych sprawach znają się bardziej niż ja. To opowiadanie o tym przypomina i każe zastanowić się nad tym, co jest w życiu najważniejsze.
Każda z historii zwraca uwagę na inny aspekt życia. Nie są one ze sobą powiązane, jednak tworzą razem bardzo dobry zbiór. Co prawda niezbyt spodobało mi się pierwsze opowiadanie i miałam obawy, czy uda mi się przejść przez tę książkę, ale później było już lepiej. Czytając ostatnią opowieść, miałam łzy w oczach. To chyba najlepsza rekomendacja dla tego zbioru. Poruszył moje serce i jestem pewna, że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Czyta się go bardzo szybko i można zabrać ze sobą wszędzie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by ponownie rozpocząć przygodę z tymi opowiadaniami.
Na kocią łapę to prawdziwy rollercoaster emocji. Raz śmiejemy się, by za moment otrzeć łzy i popaść w zadumę. Jeffrey Archer udowodnił tym zbiorem swój literacki kunszt. Niewielu autorów potrafi mnie oczarować opowiadaniami. Temu udało się to w stu procentach. Lubię książki, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Ta z pewnością do takich należy.
Komu mogę polecić tę książkę? Fanom Jeffreya Archera, to chyba rozumie się samo przez się. Wielbiciele opowiadań także nie będą rozczarowani lekturą, tym bardziej, że nie można przewidzieć tego, jak się skończą. Mam też nadzieję, że wielbiciele powieści dadzą się namówić na lekturę. To naprawdę miły przerywnik, który zapewni większości czytelników dobrą zabawę na wieczór. Tej książki się nie czyta - ją połyka się w całości. Nie ma tu skomplikowanych wynurzeń, które mogą zmęczyć. A co jest? Życie i opowieści o nim. Polecam.

Jeffrey Archer
Na kocią łapę
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2015

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Portalowi Sztukater
i Domowi Wydawniczemu REBIS.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Kolejny kot w tytule :P Już dodaję do listy do przeczytania :D
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie często czytam opowiadania, nie przepadam do końca za tą formą :) Ale, kto wie?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka