Dagmara Andryka "Trąf, trąf misia bela"

W zeszłym roku na naszym rynku wydawniczym pojawiła się proza Dagmary Andryki. Pokochałam jej literacki debiut. Był mocny, przemyślany i dopracowany do perfekcji. Pokochałam sposób, w jakim pisze, dlatego bez mrugnięcia okiem zdecydowałam się na lekturę jej najnowszej powieści. Jakie są moje wrażenia?

Marta Witecka, dziennikarka, którą poznałam w poprzedniej części cyklu, powraca. Tym razem o pomoc zwraca się do niej Anna. Chce, by ta rozwiązała zagadkę dotyczącą tajemniczych zgonów. Marta początkowo odmawia, jednak gdy giną kolejne osoby, postanawia zaangażować się w śledztwo. Trzydzieści lat temu pod okiem Igora Bonara podczas obozu kilku młodych sportowców założyło bractwo. Nastolatkowie szybko zyskali uznanie wśród reszty obozowiczów. Wielu chciało należeć do ich grona. Jednak dołączenie do elity nie było takie proste. Członkowie bractwa przysięgli sobie, że ich przyjaźń będzie trwała do końca życia. Złożyli też pewną przysięgę. Nie wiedzieli jednak, jak wysoką cenę przyjdzie im za nią zapłacić.

Dagmara Andryka po raz kolejny pokazała klasę. Ośmielę się powiedzieć nawet, że według mnie ta książka jest lepsza od poprzedniej. Bohaterowie są dopracowani, ale bardzo tajemniczy. Wydaje nam się, że dobrze ich znamy, lecz tak naprawdę nie mamy pojęcia kim właściwie są. Co chwilę jesteśmy wyprowadzani w pole. W pewnym momencie nie wiedziałam, komu mam wierzyć. Każdy miał motyw, żeby zabić i sposobność ku temu. Wychodzące na jaw tajemnice także nie ułatwiały rozwikłania zagadki, tylko podsuwały po raz kolejny fałszywe tropy. Do samego końca byłam utrzymana w niepewności.

Dzieje się tu sporo, nie można narzekać na nudę. Autorka bardzo umiejętnie wyprowadza czytelnika w pole, podsuwając mu fałszywe tropy. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zostałam wciągnięta w tę grę. Nie umiałam odłożyć powieści na półkę, byłam ciekawa tego, jaki finał będzie miała ta historia i przyznam szczerze, że nie spodziewałam się czegoś takiego. 

Marta Witecka po raz kolejny podbiła moje serce i mam nadzieję, że to nie było moje ostatnie spotkanie z nią. Chętnie wezmę udział w kolejnym prowadzonym przez nią śledztwie. Jeśli nie czytaliście Tysiąca, przed lekturą Trąf, trąf misia bela powinniście nadrobić zaległości. Nie mówię, że będziecie jakoś specjalnie zagubieni, jeśli tego nie zrobicie, ale pewne wątki mogą wydać się niezrozumiałe. Poza tym obraz Marty będzie nieco niepełny. Naprawdę warto sięgnąć również po tamtą powieść. Nie będziecie czuli się rozczarowani.

Dagmara Andryka przywróciła mi wiarę w to, że polskie autorki potrafią napisać genialny thriller, który od początku do końca trzyma w napięciu. Chylę czoła przed nią i czekam na więcej. Jestem głodna kolejnych wrażeń. A i przy okazji, nie wiem, czy maczała palce w tworzeniu okładki, ale jest świetna, idealnie oddaje treść powieści. Polecam.

Dagmara Andryka
Trąf, trąf misia bela
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2017

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Bezwzględnie zapisuję tytuł :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Polscy autorzy już niejednokrotnie udowodnili, iż potrafią stworzyć genialny thriller. O tej autorce nie słyszałam, ale widzę że muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam tytuł już przykuł moją uwagę, kolejna pozycja, po którą chętnie sięgnę w wolnym czasie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka