Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #572 Klaudia Muniak "Ślad krwi"

 

Weronika Zalewska cierpi na rzadką chorobę genetyczną. Analgezja wrodzona sprawia, że nie odczuwa fizycznego bólu. Potrafi wytrzymać to, co dla większości osób jest nie do zniesienia.

Jednak teraz, gdy wpadła w ręce szaleńca, jej siła może okazać się niewystarczająca. Przetrzymywana w zamknięciu, coraz mocniej czuje zbliżającą się śmierć.

Poszukiwania Weroniki prowadzi komisarz Judyta Olecka. Czy znajdzie dziewczynę, nim będzie za późno? A może kolejna rodzinna tragedia pozostanie niewyjaśniona już na zawsze?

Wyobraźcie sobie, że nie czujecie bólu. Możecie bez problemu przewracać kiełbaski na grillu gołymi rękami (pozdrowienia dla mojego taty). U dentysty nie bierzecie znieczulenia, nie macie pojęcia, co to migrena. Tak wygląda życie Weroniki Zalewskiej. Kobieta cierpi na analgezję wrodzoną, nie odczuwa bólu fizycznego. Pewnego dnia wychodzi z domu i znika bez śladu. Trafia w ręce szaleńca. Komisarz Judyta Olecka próbuje ją odnaleźć. Nie wie, dokąd doprowadzi ją śledztwo.

Na początku uwaga - to nie jest książka dla wszystkich. Jestem thrillerowym wyjadaczem, a czytałam tę książkę na raty. Nie zliczę, ile razy, gdy akcja przenosiła się do Weroniki, żołądek podjeżdżał mi do gardła. Opisy są naprawdę bardzo krwawe. I to było dla mnie przerażające. Sama mam bardzo wysoki próg wytrzymałości bólu, co bywa przekleństwem. Siadła mi na psychice myśl, że ktoś mógłby robić ze mną podobne rzeczy jak z Weroniką. 

Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka połączyła medyczny przypadek z thrillerem. Do tego dochodzi pewna rodzinna tajemnica, która dodawała całości pikanterii. Zaangażowałam się w prowadzone przez Olecką śledztwo, chociaż przyznam, że szybko zorientowałam się, kto za tym wszystkim stoi. I instynkt mnie nie zawiódł.

Ta powieść to nie tylko thriller, który potrafi wbić w fotel i sprawia, że czytelnik wychodzi daleko poza strefę swojego komfortu psychicznego. To także opowieść o odrzuceniu, które momentami bywa niemal namacalne. Nie spodziewałam się tego, że ta historia skłoni mnie do refleksji na temat tego, jak ludzie radzą sobie z tym, że ktoś nie odwzajemnił ich miłości.

Nie mam zastrzeżeń, jeśli chodzi o kreacje bohaterów. Polubiłam Weronikę, trzymałam kciuki za to, żeby udało się wyrwać ją z łap szaleńca. Było mi jej piekielnie żal, gdy dowiedziałam się, jak wyglądała jej przeszłość. Kibicowałam także Judycie, chociaż kilka razy miałam ochotę jej powiedzieć "halo, nie w tę stronę idziesz, wróć, tracisz czas".

Przeczytanie tej książki stanowiło dla mnie ogromne wyzwanie. Musiałam robić sobie przerwy w trakcie lektury, bo nie byłam w stanie przeczytać jej za jednym posiedzeniem. Pewne opisy były dla mnie aż nadto plastyczne i do tej pory nie potrafię wyrzucić ich z głowy...

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka