Pokazywanie postów oznaczonych etykietą David Hewson. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą David Hewson. Pokaż wszystkie posty

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #85 David Hewson "Willa Misteriów"

Para Amerykańskich turystów postanawia urozmaicić sobie urlop. Wyjeżdża do Włoch i organizuje sobie prywatne wykopaliska. Znajdują tam jednak nie skarby, a ciało. Choć początkowo wydaje się, że może to być licząca sobie wiele lat mumia, okazuje się, że zwłoki wcale nie leżały zbyt długo w ziemi. Ofiarą okazuje się szesnastoletnia dziewczyna. Trop prowadzi do Willi Misteriów, w której odbywały się mroczne rytuały. Wszystko wskazuje na to, że krwawy kult, którego podobno nikt od dawna nie uprawia, ma nadal wyznawców. Co kryje się za murami Willi? Jak zginęła dziewczyna z torfowiska?

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #62 David Hewson "Dochodzenie"

Wiem, że na zewnątrz jest dość ciepło, ale pozwólcie zabrać się dzisiaj do Skandynawii. Pozwólcie, że opowiem Wam o śledztwie, które prowadziła Sarah Lund.

Nana Birk Larsen została zamordowana. Nikt nie wie, komu mogło zależeć na śmierci młodej, pięknej i lubianej przez innych dziewczyny. Sarah Lund ma wyjaśnić sprawę jej morderstwa. To ma być ostatnie dochodzenie, w którym weźmie udział. Ma bowiem przeprowadzić się do Szwecji, gdzie mieszka jej partner. Mark, syn Sary nie jest z tego powodu zbyt zadowolony. Na zastępcę kobiety wyznaczono Meyera, który do czasu rozwiązania sprawy ma z nią współpracować. Kto stał za śmiercią Nany? Czy rodzice faktycznie wiedzieli, jak wygląda życie ich córki? 

Sarah jest niezwykle inteligentną i ambitną policjantką. Rozwiązanie sprawy jest dla niej bardzo ważne i jest w stanie poświęcić dla pracy wiele, nawet swoją rodzinę. Widać to w relacjach z jej synem. Sarah i Mark nie potrafią się ze sobą porozumieć. Pracoholizm kobiety na pewno nie pomaga. Nieco denerwował mnie na początku Jan Meyer. Myślałam, że nie da sobie rady w policji, ale pokazał mi, że się mylę. I to bardzo. W sumie nie wiem, czy jego nie polubiłam bardziej od Sary.

Dochodzenie zwraca uwagę na to, jak mało rodzice wiedzą o swoich nastoletnich dzieciach. Nie zauważają chwili, gdy pociechy się od nich odsuwają, zamykają się w sobie. Ta powieść porusza też temat związany z utratą dziecka. Rodzicom bardzo trudno przejść do porządku dziennego po ich śmierci. Jak mają dalej żyć? Tego nie uczą w szkole...

Powieść jest dość nieprzewidywalna. Niemal do końca nie wiedziałam, jak ta cała historia się zakończy. Parę zwrotów akcji wcisnęło mnie w fotel. Jestem bardzo ciekawa, czy kolejne części tego cyklu będą równie dobre. Mam nadzieję, że nie wystraszy Was objętość książki. To licząca sobie ponad 800 stron cegła, ale czyta się ją bardzo szybko. Polecam.

David Hewson
Dochodzenie
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2013

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #56 David Hewson "Niewłaściwa dziewczynka"

Na pierwszą część cyklu o komisarzu Pieterze Vosie wpadłam kilka miesięcy temu przez przypadek. O ile dobrze pamiętam, przyniosłam ją z biblioteki. Opinie na jej temat były podzielone, ale postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy będę w stanie zaprzyjaźnić się z tym śledczym. Przypadł mi do gustu, dlatego zdecydowałam się na lekturę Niewłaściwej dziewczynki. Co tym razem czekało Vosa i jego partnerkę Laurę Bakker?

Natalia, córka biednej gruzińskiej emigrantki, zostaje porwana. Wszystko wskazuje na to, że do uprowadzenia dziecka doszło przez pomyłkę. Dziewczynka była bowiem ubrana w taką samą kurteczkę jak jedynaczka z bogatej i uwikłanej w międzynarodowe konflikty rodziny. Porywacz jest pewien, że w jego rękach znajduje się właśnie Saskia. Kiedy Vos informuje go, że popełnił błąd, przestępca wydaje się tym nie przejmować. Nie ma zamiaru wypuszczać Natalii. Żądania porywaczy mają wyraźnie polityczny charakter. Media nie chcą nikogo o nich informować. Sprawę przejmują w końcu służby specjalne. Czy z tą sprawą mają coś wspólnego wydarzenia sprzed 20 lat, które miały miejsce w Srebrenicy? Dlaczego ktoś nieustannie utrudnia pracę Vosa i Bakker? I w końcu najważniejsze pytanie – która z dziewczynek miała być porwana: Saskia czy Natalia?

Miło było znowu znaleźć się w Holandii. Przyznam szczerze, że tęskniłam za Vosem i nie mogłam doczekać się kolejnej części jego przygód. Po Domku dla lalek liczyłam na kolejną literacką ucztę. Czy mój apetyt został zaspokojony? Tak. Niewłaściwa dziewczynka podobała mi się najbardziej ze wszystkich książek o Vosie, które czytałam do tej pory. Od pierwszych stron siedziałam napięta jak struna i zagryzałam wargi, czekając na dalszy rozwój zdarzeń.

Wiecie, co uderzyło mnie najbardziej? To, w jaki sposób traktowano Hannę, matkę Natalii. Była biedna, nie pochodziła z Holandii, zarabiała na życie jako prostytutka, więc nikogo specjalnie nie obchodziło to, że zaginęło jej dziecko. Zalewała mnie krew, gdy widziałam, jak policja ociąga się z poszukiwaniami dziewczynki. A podobno wszyscy obywatele byli traktowani w jednakowy sposób. Jasne, a mnie pod okiem pociąg jedzie. Gdyby to Saskia zniknęła, na nogi postawiono by pół Holandii. Zniknęło dziecko prostytutki – trudno, będzie o jedną przyszłą dziwkę mniej. Na szczęście Vos i Bakker nie byli obojętni na los dziewczynki. Chwała im za to.

W książce działo się sporo, nie narzekałam na nudę. Jestem w pełni usatysfakcjonowana przebiegiem zdarzeń. Nie byłam w stanie przewidzieć zakończenia. Powiem więcej, nawet nie miałam kiedy zastanowić się nad tym, jak mogłoby wyglądać. Byłam za bardzo zaangażowana w poszukiwania Natalii. To bardzo duży plus. Cenię sobie literaturę, od której nie umiem się oderwać. Niewłaściwa dziewczynka taka właśnie była.

Jeżeli znacie Pietera Vosa i Laurę Bakker, poznajcie ich dalsze losy. Jeśli nie słyszeliście o nich wcześniej, nadróbcie lepiej zaległości. Niby nie ma tu zbyt wielu nawiązań do wydarzeń z przeszłości, ale lepiej znać ich historie od początku, wtedy lepiej zrozumie się ich postępowanie. Niewłaściwa dziewczynka to idealna książka dla fanów thrillerów, które trzymają w napięciu niemal do ostatniej strony. Nie powinniście być rozczarowani. Działo się sporo, nie było czasu na nudę. David Hewson przeszedł samego siebie. To moim zdaniem jedna z jego najlepszych powieści. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne.

David Hewson
Niewłaściwa dziewczynka
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Marginesy.

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #31 David Hewson "Pora na śmierć"


W zeszłym tygodniu Poniedziałki ze zbrodnią w tle zawitały do Holandii. Dacie zaprosić się dzisiaj do Włoch? Pogoda nie jest zbyt ładna, więc podróż w ciepłe miejsce wszystkim nam dobrze zrobi.
Środek upalnego lata. Sara Farnese siedzi w Bibliotece Watykańskiej i czyta tam starożytną książkę kucharską. Podchodzi do niej znajomy, który kładzie na biurku wyjętą z reklamówki ludzką skórę. Wypowiada przy tym następujące słowa: "Krew męczenników jest nasieniem Kościoła". Zabija go kula wystrzelona z broni bibliotecznego strażnika. Sprawę przejmuje młody policjant, Nico Costa, syn włoskiego komunisty, wegetarianin i zapalony biegacz, który nie wygląda na swoje 27 lat.
Nie mija zbyt wiele czasu, gdy pojawiają się kolejne ofiary. Dziwnym trafem są one powiązane z Sarą. Morderca na oczach ludności Watykanu odtwarza makabryczne okoliczności śmierci wczesnochrześcijańskich męczenników. Nico stara się za wszelką cenę dotrzeć do prawdy. Nie będzie to wcale takie proste zadanie.
Od początku lektury z tyłu w mojej głowie odzywał się głos: "heeeeeeeeej, to jest takie jak w książkach Dana Browna!". Nie chcę, żebyście pomyśleli, że autor skopiował czyjś pomysł. Tego nie mam na myśli. On po prostu wykorzystał dość chwytliwy motyw szukania wskazówek mających pomóc w rozwiązaniu sprawy na przeróżnych dziełach sztuki. Na dokładkę dorzucił do morderstw mafijne układy i spiski zawiązane za pilnie strzeżonymi murami Watykanu. Lepszej mieszanki na zaspokojenie moich żądzy krwi być nie mogło.
Wiecie, co spodobało mi się najbardziej? Sposób, w jaki Hewson opisał Rzym. Przyznam, że nie chciałabym się tam znaleźć. Zapytacie pewnie dlaczego? Uwierzcie mi, nie chciałabym chodzić ciasnymi uliczkami, w których mógłby czaić się seryjny morderca. Wątek psychologiczny jest jednym z mocniejszych punktów w tej powieści.
Podobnie, jak w przypadku Domku dla lalek i w Porze na śmierć autorowi udało się wykreować bohaterów z krwi i kości, którzy zapadają w pamięć. Spójrzmy chociażby na Nica Costę. To nie jest stereotypowy policjant - nie pije, nie rozwodzi się z żoną i nie znajduje się na życiowym zakręcie. Co prawda nie omijają go przykre zdarzenia (m.in. śmierć partnera), ale zdecydowanie nie wpisuje się w znany z wielu powieści stereotyp.
Muszę przyznać, że ta powieść jest nieco słabsza od Domku dla lalek. Dość szybko wychodzi na jaw tożsamość mordercy. Myślałam, że będę trochę dłużej potrzymana w niepewności. Było też mniej mrocznie. Małe laleczki zdecydowanie bardziej wpłynęły na moją psychikę niż inscenizacja śmierci pierwszych świętych. Jestem jednak w pełni usatysfakcjonowania zakończeniem. Takiego rozwiązania sprawy się nie spodziewałam. Za to należy się duży plus autorowi. Zaskoczyć żądną krwi Zaczytaną bez pamięci to niesamowity wyczyn. Oby w kolejnych powieściach również mu się to udało.

David Hewson
Pora na śmierć
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2015

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #30 David Hewson "Domek dla lalek"


Jakiś czas temu graliśmy z Panem Mężem w grę komputerową, Escape from Ravenhearst, w której chory psychicznie mężczyzna lubował się w tworzeniu manekinów i lalek. Szukając inspiracji do kolejnego Poniedziałku ze zbrodnią w tle, natknęłam się na tytuł związany z tematyką gry i postanowiłam zaserwować sobie mocne, psychodeliczne uderzenie. Chciałam pozostać w nieco przerażającym świecie zabawek dla małych dziewczynek i postanowiłam w końcu zabrać się za Domek dla lalek Davida Hewsona, który już od dawna czekał na swoją kolej. Gotowi na podróż do Amsterdamu?
Anneliese, szesnastoletnia córka policjanta Pietera Vosa zaginęła. Przepadła jak kamień w wodę. Jej ojciec odszedł z pracy i zaczął staczać się na dno, Jego obsesją stało się obserwowanie domku dla lalek znajdującego się w Rijksmuseum, który ma związek ze zniknięciem dziewczyny. To tam poznaje Laurę Bakker, policjantkę z niewielkiego miasta. Kobieta informuje go o zaginięciu córki ważnego amsterdamskiego polityka. Katia Prins zniknęła w podobny sposób co Liese. Vos zostaje włączony do śledztwa. Liczy na to, że w końcu uda mu się odzyskać córkę. Nie dopuszcza bowiem do siebie myślu, że Anneliese może nie żyć.
Muszę przyznać, że przez kilka pierwszych stron myślałam, że nie dobrnę do końca. Miałam wrażenie, że nie dzieje się zbyt wiele. Dopiero po przeczytaniu kilku rozdziałów dałam się wciągnąć do amsterdamskiego świata, w którym najlepiej sprzedają się nie tulipany, a seks i narkotyki. Sprawa zaginięcia dziewcząt pochłonęła mnie bez reszty i nie mogłam się od niej oderwać. Byłam wręcz zła, gdy musiałam odłożyć lekturę na później, bo nikt za mnie nie pójdzie do pracy.
Takiej pary śledczych jak Vos i Bakker można ze świecą w literaturze szukać. W każdym razie ja się z podobną nie spotkałam. On jest zaniedbany, mieszka na łodzi i ubiera się tak, jakby w domu nie miał lustra. Do tego nie stroni od używek. Laura wcale nie jest lepsza, choć od narkotyków trzymała się z daleka. Ubiera to, co uszyje jej ciotka i zupełnie nie zna się na modzie. Jakby tego było mało, ma dziwny akcent i zachowuje się tak, jakby była wzięta z innej bajki. Chociaż w sumie czy to ważne, co mają na sobie i w jaki sposób mówią? Nie sądzę, ważne, że znają się na swojej robocie i robią to, co do nich należy. Jestem pełna uznania dla autora, że wykreował tak wyraziste postacie bez przerysowania ich. Vos i Bakker są dziwolągami, ale daleko im do karykatur policjantów.
Gdy dowiedziałam się, jakie zakończenie ma ta historia, potrzebowałam dłuższej chwili, by pozbierać szczękę z podłogi. Takiej bomby się nie spodziewałam. Podejrzewałam wszystkich, ale nie głównych winowajców. Za to należy się autorowi duży plus. Poproszę więcej takich wątków kryminalnych. Moja żądza krwi (przynajmniej na ten tydzień) została w pełni zaspokojona.
Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić, to niezbyt dobrze wykonana korekta. Pracuję w wydawnictwie i razi mnie zlewanie się dwóch wyrazów w jeden. Wiem, że to jest męcząca praca i przy natłoku zajęć bardzo łatwo jest ominąć taką "niespodziankę", ale to mi przeszkadzało nieco w lekturze.
Jeśli szukacie dobrego, mrocznego kryminału, bardzo dobrze trafiliście. Co prawda to nie jest historia na jeden wieczór, trzeba jednak wczuć się w narrację i styl autora, warto się z nią zapoznać. Tutaj nic nie jest takie, na jakie wygląda. Do tego te małe laleczki, które przewijają się przez książkę, nie pozwalając o sobie zapomnieć... Na samą myśl o nich znów czuję na plecach ciarki.

David Hewson
Domek dla lalek
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2015
Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka