Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katarzyna Michalak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katarzyna Michalak. Pokaż wszystkie posty

Wyzwanie książkowe chleba i igrzysk: #1 Katarzyna Michalak "Bezdomna"

Kochani, chciałam, żeby to wyzwanie wyglądało troszkę inaczej, ale chwilowa złośliwość rzeczy martwych i awaria sprzętu nie pozwoliły mi na nagranie filmiku z recenzją. Będę nad tym pracować i mam nadzieję, że ta sprawa jakoś się rozwiąże. Póki co, muszę radzić sobie w tradycyjny sposób.

Na początku parę słów wyjaśnienia, skąd wziął się pomysł na to wyzwanie. Byłam bardzo ciekawa tego, co Wy czytacie. Na blogach, które czytam, książki często się powtarzają i chciałam znaleźć coś nowego, dlatego poprosiłam Was o to, byście dorzucili mi chleba do igrzysk i w dalszym ciągu o to proszę. Przeglądając Wasze propozycje, znalazłam parę powieści, o istnieniu których nie miałam pojęcia. Bardzo mnie to ucieszyło :) mam nadzieję, że mój zapał się nie osłabi i co jakiś czas będę dzieliła się z Wami opiniami na temat książek, które mi zaproponowaliście. Tyle ode mnie, czas na recenzję.

Katarzyna Michalak to autorka, którą albo się uwielbia, albo zupełnie nie rozumie się jej fenomenu. Ja należę do tej drugiej grupy. Mam wrażenie, że zasiada ona do pisania, gdy ma wenę. Przelewa swoje myśli na papier czy do komputera i nie czyta potem tego, co stworzyła i rodzą się z tego kwiatki. Sama czasem tak mam, a później, gdy wracam do starych tekstów, zastanawiam się, co autorka miała na myśli i gdzie miała głowę, kiedy pisała recenzje.

Główną bohaterką Bezdomnej jest Kinga Król. Kobieta, którą życie porządnie kopnęło w pośladki. Mąż ją zdradził, straciła dziecko i w końcu wylądowała na ulicy. Postanowiła odebrać sobie życie. Los jednak chciał inaczej. Samobójcza próba zakończyła się niepowodzeniem, a kobieta dostała drugą szansę, której postanowiła nie zmarnować. Czy to znaczy, że jej kłopoty się skończyły? Nic z tego. Wciąż w jej otoczeniu były osoby, które nie do końca jej dobrze życzyły.

Tę książkę czyta się szybko, to trzeba przyznać, ale nie powiem, żeby lektura sprawiła mi przyjemność. Katarzyna Michalak stara się poruszyć na kartach swojej powieści ważne tematy, takiej jak bezdomność i depresja poporodowa, ale nie wychodzi jej to na dobre. Chciała powiedzieć za dużo, więc wszystko potraktowała po łebkach i nie przygotowała się do pisania. Ma spore braki w kwestiach chorób psychicznych i tego, jak wygląda bezdomność w sumie też. Swoją niewiedzą krzywdzi osoby, o których pisze. Powiela stereotypy. Osoby chude są w porządku, mają w życiu lepiej, osoby puszyste są nieudacznikami i na dodatek nie da się ich lubić. Demonizuje ludzi chorych psychicznie, nie mając pojęcia, na czym właściwie polega choroba, z którą się zmagają.

Nie lubię autorów, którzy starają się mnie wzruszyć, wykorzystując cudze nieszczęścia. Katarzyna Michalak wspomina o małej Madzi z Sosnowca i robi to w bardzo wyrafinowany sposób. Nie powinna tego robić. Doszło do tragedii, nie żyje dziecko, szafowanie wyrokami nie jest w porządku. Nazywanie jej matki, za przeproszeniem "kurwą", nie stawia autorki w dobrym świetle.

Mam sporo zastrzeżeń, jeżeli chodzi o bohaterów. Wszyscy są fałszywi i nie da się ich polubić. Aśka Reszka - dziennikarka, która dochodzi do celu po trupach i posługuje się językiem osiedlowych dresów. Sama pracuję w tej branży i gdybym zachowywała się jak ona - już dawno wyleciałabym z roboty. Kinga Król - teoretycznie powinna wzbudzać litość, ale jest wyrafinowana. Nie byłam w stanie ogarnąć jej rozumem. Panowie jakoś też nie przypadli mi do gustu.

Nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Mnie nie urzekła. Sporo w niej niedorzeczności. Mieszkanie w dobrej dzielnicy w Warszawie można wynająć za 300 zł. Po dwóch latach szef przyjmuje byłego pracownika z otwartymi ramionami, nie wypominając mu, że zniknął z dnia na dzień bez słowa. Ślub cywilny unieważnia się w kościele. Dlaczego? Tego nie wiem. A z bezdomności wychodzi się po kąpieli i ubraniu koronkowej bielizny.

Komu można polecić tę książkę? Fankom Katarzyny Michalak, które jeszcze nie miały okazji, by się z nią zapoznać. Czy spodoba się reszcie czytelników? Tego nie wiem. Ja w każdym razie za kolejne spotkanie z tą autorką raczej podziękuję.

Kochani, czekam nadal na Wasze propozycje odnośnie książek do lektury. Swoje typy podawajcie, pisząc w komentarzu "Chcę chleba i igrzysk" i podając propozycję. Jestem głodna kolejnych wrażeń :)

Katarzyna Michalak
Bezdomna
Wydawnictwo Znak
Kraków 2013

Katarzyna Michalak "Nie oddam dzieci!"


Przyznaję szczerze i bez bicia, że Nie oddam dzieci! to moje pierwsze spotkanie z Katarzyną Michalak. Widziałam wiele pozytywnych recenzji tej książki. Miała wycisnąć ze mnie łzy i sprawić, że niebo już nigdy nie będzie takie niebieskie. Zobaczcie zresztą, jak wydawca reklamuje tę powieść:
Najmocniejsza powieść Katarzyny Michalak. Roztrzaskuje serce na kawałki, wzbudza skrajne emocje, wzrusza do łez. A przecież ta historia może się przydarzyć każdemu…

Michał Sokołowski, młody i utalentowany chirurg oddany swojej pracy, nie zauważa momentu, w którym staje się ona ważniejsza niż rodzina. Dopiero gdy jego ukochana żona i najmłodszy synek giną pod kołami rozpędzonego samochodu, Michał zrozumie, co tak naprawdę jest ważne. Za późno…
Ale to nie koniec jego tragedii. Los bywa okrutny, a ludzie jeszcze bardziej. Pogrążonego w rozpaczy mężczyznę czeka jeszcze jeden cios, który spadnie z najmniej spodziewanej strony.
Zrozpaczony ojciec musi podjąć o desperacką walkę o prawa do opieki nad pozostałymi dziećmi i stawić czoła nie tylko wymiarowi sprawiedliwości, ale i tym, którzy powinni stać po jego stronie.
Michał musi znaleźć w sobie siłę, by wykrzyczeć: Nie oddam dzieci! Albo… utraci je również.

Tę powieść musisz przeczytać…
Ta historia może zmienić Twoje życie…
Ten dramat może się rozegrać tuż obok Ciebie…

Dramatyczna, wstrząsająca i do bólu prawdziwa – oto długo oczekiwana książka Katarzyny Michalak z obyczajowej „serii z czarnym kotem”.

Po takim opisie powinnam wyglądać nad książką tak:


Powinnam, ale wcale tak nie wyglądałam. Zdecydowanie bliżej było mi do tego:


Wiem, że to mało profesjonalne, ale muszę to napisać: LOL, co ja paczę...
Skoro to miała być najmocniejsza książka tej autorki, to wolę nie myśleć, jak wyglądają te gorsze... Dlaczego?
Po pierwsze, w prologu autorka streściła całą książkę i zasadniczo nie było jej po co czytać. Dowiedzieliśmy się, że jeden z mężczyzn straci żonę, drugi zostanie powieszony, a trzeci, ten najgorszy z najgorszych, zostanie surowo ukarany za to, co zrobił. Im dalej w las, tym było gorzej. Autorka odliczała czas do śmierci głównej bohaterki. Strasznie mnie to denerwowało.
Po drugie, Katarzyna Michalak pisze o sprawach, o których nie ma bladego pojęcia. Nie wie, jak wygląda praca w szpitalu, komu podaje się na co leki. Nie wspominając już o tym, że nie zna się zupełnie na tym, w jaki sposób toczą się postępowania śledcze i rozprawy w sądzie. Absurd gonił absurd. Nie będę wymieniać wszystkich, bo do rana bym nie skończyła, ale podam kilka przykładów.
  • Mężczyzna po wypadku samochodowym, którego w sumie nie powinien przeżyć, wychodzi jak gdyby nigdy nic ze szpitala w pożyczonych ciuchach. Nie ma go kilka godzin i nikt nie zauważa jego wyjścia. Ja wiem, że polska służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia, ale na miłość boską, w szpitalu są obchody, pielęgniarki mierzą temperaturę i nie ma opcji, żeby ktoś sobie wyszedł na spacer.
  • Ratownicy medyczni tak po prostu wyjmują umierającą kobietę ze zgniecionego samochodu, robią jej cesarkę i na świat przychodzi zdrowe dziecko. Cesarskie cięcie to operacja. Jej wykonanie zajmuje jednak trochę czasu i nienarodzone chłopczyk nie miałby raczej szans na przeżycie. Udusiłoby się. Pomijając fakt, że przy tak uszkodzonym samochodzie mogło dojść do uszkodzenia płodu. Gdyby pani Michalak o tym trochę poczytała, zastanowiłaby się nad tym, co pisze.
  • Nikt nie zauważa tego, że dzieci śpią w schowku w szkole. Może dla innych to normalne?
  • Michał nie idzie z najmłodszym synkiem do lekarza, choć ten ma spore kłopoty ze zdrowiem i drze się jak stare prześcieradło przez większość czasu.
Uwierzcie mi, mogłabym wymieniać tak w nieskończoność. Nie zrobię tego jednak, lubię Was i nie będę Was katować. Wystarczy, że ja przez to przeszłam.
Co jeszcze sprawiło, że to zła książka była? Przerysowani bohaterowie. Źli ludzie byli tak okropni, że aż śmieszni. Nie dość, że, za przeproszeniem, pieprzyli niemal wszystko, co się rusza, ćpali, chlali na umór, to jeszcze podpalali bezdomnych. Nieporozumieniem była dla mnie też kreacja rodziny Michała. Bliscy, zamiast pomóc mu uporać się ze stratą, po prostu wypięli się na niego i chcieli mu odebrać dzieci.
Narrator był do bólu wszechwiedzący i ciągle mówił, co się stanie, w razie jakbyśmy sami tego nie wywnioskowali po tym, co przeczytamy. I jeszcze uderzał w patetyczne tony. Nie wiem po co, niektóre ciągi przyczynowo-skutkowe były tak nielogiczne, że to aż bolało.
Gwoździem do trumny był język, jakim posługiwała się autorka. O związkach frazeologicznych nie ma pojęcia, rzuca terminami, a nie do końca wie, co właściwie znaczą. Moja korektorska dusza krwawiła, gdy to czytałam. Gdybym ja dostała taki tekst do korekty, nie przeszedłby.
To jest najgorsza książka, jaką do tej pory czytałam. Nie wiem, na czym inni się zachwycają. Nie umiem pozytywnie ocenić czegoś, co jest jednym wielkim absurdem. To po prostu zła książka była...

Katarzyna Michalak
Nie oddam dzieci!
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2015
Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka