Herbjorg Wassmo "Te chwile"

Pozwólcie, że dziś znów zabiorę Was do Norwegii. Ostatnio pokochałam tamtejsze klimaty i trudno mi się od nich uwolnić. Po Księdze Diny przyszedł czas na kolejną powieść Herbjorg Wassmo. Tym razem opowiem Wam o Tych chwilach.

Bohaterka tej opowieści nie ma imienia. Poznajemy ją, gdy jest małą dziewczynką dorastającą w bardzo trudnych warunkach. Na naszych oczach dorasta i zmienia się w silną, niezależną kobietę, pisarkę u szczytu sławy, która żyje wśród elit. To niezwykła opowieść o dorastaniu i o trudnych relacjach damsko-męskich.

Główna bohaterka jest bardzo zakompleksioną osobą. Nie wierzy w siebie. Chciałaby żyć inaczej niż wszyscy, lecz boi się wystąpić przed szereg. Woli trzymać się z boku. Nie dostrzega w sobie talentu. Przemiana, jaką przechodzi na naszych oczach, była trudna. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że kobieta była słaba. Nic bardziej mylnego. Drzemała w niej ogromna siła, do której ona po prostu musiała dojrzeć. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że autorka próbuje nam opowiedzieć o sobie. Wydawało mi się, że podglądam ją przez dziurkę od klucza. To bardzo osobista, intymna historia.

Na lekturę Tych chwil trzeba poświęcić sporo czasu. Wymaga ona od czytelnika niesamowitego skupienia. Każdy szczegół jest tutaj ważny. Spotkałam się z opinią, że ta książka to koszmar, bo panuje tu chaos. Fakt, czytanie urywków z życia bohaterki bywało nie lada wyzwaniem, ale przecież to jest historia o życiu, a czym jest nasze życie, jeśli nie jednym wielkim chaosem?

Mam takie wrażenie, że Herbjorg Wassmo należy do pisarek, które albo się kocha, albo się ich nienawidzi. Spotkałam się ze skrajnymi opiniami na temat tej książki. Ja jestem nią oczarowana. Nie znam żadnej autorki, która pisałaby w taki sposób, jak Herbjorg Wassmo. Jej powieści opowiadają o poszukiwaniu siebie. Są dość trudne w odbiorze, lecz warto się z nimi zapoznać. Uważam jednak, że po powieści Herbjorg Wassmo powinni sięgać przede wszystkim pełnoletni czytelnicy. Nie dlatego, że dzieje się tu dziki seks. Po prostu do tych książek trzeba dorosnąć. Podejrzewam, że gdybym miała kilkanaście lat, cisnęłabym Te chwile w kąt i nigdy do nich nie wróciła.

Jeżeli szukacie wymagającej lektury, która zmusi Was do myślenia - bardzo dobrze trafiliście. Te chwile wytną z Waszego życiorysu kilka wieczorów, lecz na pewno prędko o nich nie zapomnicie.

Herbjorg Wassmo
Te chwile
Wydawnictwo Smak Słowa
Sopot 2015

James Frey "Endgame: Początek"

Endgame wciągnęło mnie na dobre. Przepadłam, żyję Grą. Nie myślałam, że jakakolwiek książka tak na mnie wpłynie. A jednak.

Jeśli czytaliście dwa tomy Endgame, wiecie, jakie wydarzenie wezwało Graczy do Gry. Na bieżąco śledziliście ich zmagania w poszukiwaniu kluczy. Wiecie, kto z nich nadal utrzymuje się przy życiu. Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądało ich życie przed Endgame? Ja w trakcie lektury dwóch dotychczas wydanych tomów często o tym myślałam. Wydawnictwo Sine Qua Non zaspokoiło moją ciekawość, wydając Endgame. Początek.

Poznajemy losy Markusa, Alice, Kali i Chiyoko przed tym, zanim zostali oni wezwani do reprezentowania swoich ludów w Endgame. "W tym tomie Marcus będzie musiał wybrać między przyjaźnią a przeznaczeniem, Chiyoko stoczy walkę o to, co jej się należy, Kala pozna cenę miłości, a Alice ostatecznie zrozumie, o co toczy się gra".

Nie będę Wam streszczać poszczególnych historii, to nie ma większego sensu, gdyż odbiorę Wam przyjemność z czytania. Z chęcią za to podzielę się swoimi wrażeniami po lekturze. Bardzo cieszę się, że mogłam przekonać się, jak wyglądało życie Graczy przed Endgame. To pozwoliło mi spojrzeć na nich z innej perspektywy, zrozumieć ich zachowanie. Najbardziej poruszyła mnie historia Kali. Tak bardzo przeżywałam to, co się z nią stało, że na mojej twarzy pojawiły się łzy. Nie przypuszczałam, że ma za sobą taką przeszłość.

Co prawda nie jest to tom poświęcony moim ulubionym faworytom, lecz nie żałuję ani jednej spędzonej przy nim chwili. Te cztery nowele wciągnęły mnie bez reszty. Nie oderwałam się od nich ani na chwilę. Mam nadzieję, że Wydawnictwo Sine Qua Non pójdzie za ciosem i wyda dwie kolejne części misji treningowych, które na zawsze zmieniły życie Graczy.

Nieco żałuję tego, że te opowieści skończyły się za szybko, choć z drugiej strony uważam, że zawierały w sobie to, co najważniejsze. Dłuższe rozpisywanie się na temat życia bohaterów mogłoby się źle skończyć.

Jeśli znacie Endgame, sięgnijcie po tę pozycję. Do doskonałe uzupełnienie serii, które udzieli Wam odpowiedzi na pewne pytania. Polecam.

James Frey
Endgame. Początek
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2015

Zaczytane Złote Mole

Kochani,
obiecałam, że moje typy na Literackie Złote Mole będą jawne. Planowałam zrobienie filmiku, jednak chroniczny brak czasu mi to uniemożliwił. Ot, uroki zmiany stanowiska pracy. Zachciało mi się siedzenia w redakcji, to mam. Zostań redaktorem, mówili, będzie fajnie, mówili. Na ekipę w redakcji złego słowa nie powiem (Stal górą :D), ale za to na nudę narzekać nie mogę. Na nadmiar czasu też nie. Anyway. Filmiku co prawda nie będzie, lecz podzielę się z Wami moimi typami na najlepsze książki wydane w 2015 roku. Udanej lektury

Literacki debiut roku
Wakacje Niny Majewskiej-Brown. Myślałam, że to będzie koszmarnie nudna lektura o wyjeździe z dziećmi na wakacje. Całe szczęście, pomyliłam się. Bardzo długo przeżywałam to, co przeczytałam. Polecam wszystkim paniom.

Literatura faktu
Przy tej kategorii miałam ogromny dylemat. Wahałam się między trzema książkami: Urodzonymi, by żyć, Chłopcem i psem Wendy Holden oraz Biegiem po życie Lopeza Lomonga. To był trudny wybór. Postanowiłam jednak oddać swój głos na tę ostatnią propozycję. Dlaczego? Opowieść Lopeza Lomonga poruszyła moje serce. Jestem dla niego pełna podziwu, bo udało mu się uciec z piekła. Chyba żadna inna powieść faktu nie wzbudziła we mnie tylu emocji.

Najlepszy kryminał/thriller
Tą kategorią nieco strzeliłam sobie w stopę, gdyż jak wiecie, takich książek czytam całe tony. Jednak najbardziej wcisnęły mnie w fotel Moje śliczne Karin Slaughter. Mocna powieść. Bardzo długo zbierałam szczękę po odłożeniu jej na półkę.

Najlepszy prequel/sequel
Endgame. Klucz niebios Jamesa Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona. Czekałam na tę książkę jak na zbawienie. Każdy, kto czytał pierwszą część zrozumie mój wybór :)

Najlepsza powieść kobieca/obyczajowa
Afgańska perła - niezwykła opowieść o losach kobiet żyjących w krajach arabskich. Wciska w fotel, nie pozwala o sobie zapomnieć i daje do myślenia.

Najlepsza powieść młodzieżowa
Wiekowa już co prawda jestem, ale zdarza mi się czytać takowe książki. Swój głos oddam na Turniej w Gorlanie. Halt <3, Zwiadowcy <3 nic więcej dodawać nie muszę.

Najlepsza powieść fantasy/science fiction
Takich książek czytam raczej niewiele. To domena pana męża. Jednak myślę, że oddam swój głos na Obietnicę krwi Briana McClellana. To zupełnie inne spojrzenie na magię. Myślałam, że na jej temat nie można napisać niczego nowego. Myliłam się.

Najlepsza reedycja
Portret Doriana Greya Oscara Wilde'a wydany przez Zysk i S-kę. Za okładkę.

Najlepsza powieść historyczna
Księżna Mediolanu Renaty Czarneckiej. Za niezwykłą opowieść o królowej Bonie. Dziękuję autorce za możliwość poznania tej postaci z zupełnie innej strony.

Najlepsza biografia/autobiografia
W tym przypadku nie może być inaczej. Złotego Mola zgarnia Mark Blake za Queen. Królewską historię. Ten autor przedstawił mój ukochany zespół z każdej możliwej strony, bez wysuwania Freddiego na pierwszy plan. To książka, która zajmuje w mojej biblioteczce honorowe miejsce.

Wciąż czekam na Wasze głosy. Przedłużam też termin zakończenia głosowania. Możecie wysyłać wiadomości do najbliższej niedzieli, czyli do 17 stycznia. Pamiętajcie, że nagrody czekają :)

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #44 Piotr Pytlakowski "Mój agent MASA"

Jakiś czas temu we wszystkich księgarniach widziałam wysyp książek o Masie. Na pewno o nim słyszeliście. Jeśli nie, krótko przedstawię jego postać. Jarosław Sokołowski, bo tak brzmią jego prawdziwe imię i nazwisko, był przestępcą, gangsterem, który jest świadkiem koronnym. Niegdyś był wielką szychą w gangu pruszkowskim. Swój pseudonim zawdzięcza masie ciała. W 1999 roku zatrzymano go za wymuszenie rozbójnicze. W czerwcu 2000 roku zaczął współpracować z prokuraturą. Jego zeznania posłały za kratki kilku dawnych kolegów. Historię dotyczącą tego, co się tam stało, opowiada teraz Piotr Wróbel, który współpracował z Masą.

Ten policjant wyjaśnia, w jaki sposób udało mu się pozyskać przychylność Masy. Początki ich współpracy nie należały do najłatwiejszych. Zresztą, cała ich wspólna droga była dość kręta. Piotr Wróbel uważa, że Masa nigdy nie powinien uzyskać statusu świadka koronnego. Według niego nie można takim mianem określić człowieka, który kierował grupą przestępczą. Policjant pokazuje, do czego posunął się gangster, by wywinąć się z rąk organów ścigania. Czy historia opowiedziana przez Masę była prawdziwa? Co czuje policjant, który musiał odejść ze służby przez zeznania przestępcy? Czy ma do niego żal o to, że już od 15 lat ciąga się po sądach, przed którymi stara się udowodnić swoją niewinność? Chcecie poznać odpowiedź na te pytania – sięgnijcie zatem po książkę Mój agent MASA.

Ta publikacja to wywiad. Piotr Wróbel odpowiada na pytania Piotra Pytlakowskiego – dziennikarza śledczego, który niejedno o mafii widział i słyszał. Zresztą publicysta wspomina o tym w tej książce. Przyznaje też, że zna Masę. Trudno, żeby było inaczej. Jego pytania są konkretne. Nie szuka taniej sensacji. Zależy mu na poznaniu prawdy o tym, co właściwie stało się kilkanaście lat temu z gangiem pruszkowskim. Do swojej pracy podchodzi w fachowy sposób. Nikogo nie ocenia. Stara się po prostu zrozumieć, jakie pobudki kierowały poszczególnymi bohaterami tego dramatu.

Całość jest podzielona na kilka rozdziałów. To zdecydowanie ułatwiło lekturę. Wszystko jest ułożone w chronologiczny sposób, panuje porządek. Pytlakowski  skupia się nie tylko na samej relacji policjanta i Masy. Interesuje go przebieg całej służby Piotra Wróbla, a także to, jak jego rodzina zareagowała na to, co się stało. Mojego agenta MASĘ czytało mi się jak dobrą powieść sensacyjną. Spędziłam z tą publikacją bardzo miły wieczór i nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na lekturę.
Piotr Wróbel zdradza też tajniki przeprowadzanych akcji. Kojarzycie ten motyw: policjanci wyważają drzwi, krzyczą, wymachują bronią, przeklinają i w końcu dopadają ukrywającego się przestępcę. Widzieliście to pewnie w wielu filmach. Były policjant mówi, dlaczego właśnie w taki sposób to wszystko się dzieje, dlaczego policjanci nie pukają kulturalnie do drzwi, przepraszając za najście. Tak, to są emocje, ale nie tylko o to w tym chodzi. Chcecie wiedzieć więcej? Przeczytajcie zatem książkę, ja już nic nie zdradzę.

To prawdziwa gratka dla osób, które interesują się sprawą Masy. Tacy czytelnicy będą siedzieć nad Moim agentem MASĄ z wypiekami na twarzy, czekając niecierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń. Wróbel przyznaje, że nie zdradziłby nigdy personaliów swojego informatora, gdyby nie to, że on sam zaczął bardzo chętnie opowiadać o tym, czego dokonał. Kawał dobrej lektury. Polecam wszystkim gorąco. Nie będziecie się nudzić.

Piotr Pytlakowski
Mój agent MASA
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Domowi Wydawniczemu REBIS.

Joe Abercrombie "Pół króla"

Napaliłam się na tę książkę, gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Co prawda raczej omijam tego typu powieści szerokim łukiem, ale zaintrygował mnie tytuł. Zastanawiałam się, jakie on ma znaczenie. Jeśli myślicie, że powiem, o co chodzi, grubo się mylicie. Sami musicie rozwiązać tę zagadkę. Mogę za to opowiedzieć Wam o moich wrażeniach po lekturze. Jesteście ich ciekawi?

Yarvi nie był przygotowywany do tego, by zasiąść na Czarnym Tronie. Los jednak sprawił, że w końcu na nim zasiadł. Jego rządy nie były łatwe. Miał więcej wrogów niż przyjaciół. Nikt nie chciał mieć za króla człowieka, który nie potrafi utrzymać w ręce miecza. Zostaje sprzedany jako niewolnik. Zostaje galernikiem. Musi zmierzyć się z potęgą morza. To daje mu siłę do walki o Czarny Tron. Czy uda mu się go odzyskać? Czy wśród nieprzyjaciół znajdzie się choć jedna osoba, która wyciągnie do niego pomocną dłoń?

Autor powiela w swojej książce dobrze znany schemat: na tron zasiada prawowity dziedzic. Zostaje on zdradzony i przez następne kilkadziesiąt stron próbuje odzyskać to, co mu się należy z racji urodzenia. Czy zatem w książce wiało nudą? Oczywiście, że nie. Joe Abercrombie pokazuje, że potrafi z czegoś przewidywalnego stworzyć niesamowitą opowieść, która wciąga czytelnika i nie pozwala mu odłożyć powieści na półkę.

Yarvi nie jest bohaterem. Nie potrafi władać bronią, nie jest odważny. To tchórz, który woli trzymać się z dala od spraw państwa i siedzieć z nosem w książkach. Nawet z kobietami nie radzi sobie zbyt dobrze. Jest przeciwieństwem brata, który miał zasiąść na tronie. Nic dziwnego, że lud nie jest zadowolony, gdy zasiada na tronie. Kto chciałby być poddanym takiego króla? Nikt. Jednak z Yarvim dzieje się coś niezwykłego. Na oczach czytelników przechodzi przemianę. Pokazuje, że stać go na to, by założyć na swoją głowę koronę. W jaki sposób? Nie patrzcie na mnie, ja Wam tego nie powiem. Nie mam w zwyczaju spojlerowania akcji.

Było krwawo. Sporo się działo. Autorowi od początku do końca udało się utrzymać czytelników w napięciu, choć niektóre wątki były dość przewidywalne. Zakończenie tomu narobiło mi ochoty na kolejną część tej historii. Nie wiem, czego mogę się po niej spodziewać i to jest niesamowite. Idealna propozycja na zimowe wieczory. Polecam.

Joe Abercrombie
Pół króla
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2015

Aneta Krasińska "Finezja uczuć"

Co prawda po romanse sięgam rzadko. Zresztą możecie to zauważyć, przeglądając listę recenzji. Raz na jakiś czas jednak robię wyjątek dla takich książek. Tym razem pod lupę wzięłam Finezję uczuć Anety Krasińskiej. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Alicja ma męża i dwoje dzieci. Młodszy syn niebawem ma przystąpić do pierwszej komunii świętej. W trakcie przygotowań do uroczystości kobieta zaprzyjaźnia się z księdzem Mariuszem. Szybko okazuje się, że tych dwoje ludzi łączy wspólna pasja - malarstwo. Wkrótce przyjaźń Alicji i Mariusza przeradza się w coś więcej. Co wyniknie z tego zakazanego uczucia? Czy kobieta zdecyduje się na odejście od rodziny? Czy mężczyzna zrzuci dla niej sutannę?

Finezja uczuć to literacki debiut Anety Krasińskiej. Pokazano to, że człowiek jest istotą, którą rządzą instynkty. Bardzo łatwo jest ulec pokusie. Zwłaszcza wtedy, gdy czegoś w życiu brakuje. Alicja i Adam byli tak zajęci swoimi sprawami, że nawet nie zauważyli tego, iż ich małżeństwo przestało istnieć. Małżonkowie odsunęli się od siebie i trudno było im na nowo wzbudzić w sobie pasję. Przenieśli uczucia na inne osoby. Alicja początkowo nie czuła się z tym dobrze. Miała wyrzuty sumienia. Rozbijała w końcu rodzinę. Pewnego dnia to wszystko się zmieniło.

Aneta Krasińska porusza dość kontrowersyjny temat. W naszym społeczeństwie księżom nie wolno wstępować w związki małżeńskie. Nie mają własnych rodzin. Mogę być za to spalona na stosie, jednak uważam, że celibat powinien być zniesiony. Duchowni to także ludzie, którzy mają swoje potrzeby. Gdyby zezwolono im na zakładanie rodzin, oszczędziłoby to wielu niedwuznacznych sytuacji.

Książka Anety Krasińskiej wciągnęła mnie bez reszty. Nie umiałam odłożyć jej na półkę. Pochłonęłam ją jednym tchem. Musiałam dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy Alicji. Autorka posługiwała się prostym językiem. Opowiedziała kontrowersyjną historię w niezwykle subtelny sposób. Oczarowała mnie tym. Byłam bardzo ciekawa, jak podejdzie do tematu i jestem naprawdę pod wrażeniem. To był naprawdę bardzo udany debiut literacki.

Przyczepię się jednak do jednej rzeczy. Moim zdaniem problemy małżeńskie Adama i Alicji nieco rozmyły się w tej opowieści. Niby dało się je zauważyć, ale żałuję, że autorka nie rozwinęła bardziej tego wątku. Miałam wrażenie, że to, do czego doszło, stało się za szybko. Uwypuklenie ich psujących się relacji jeszcze lepiej pokazałoby czytelnikom co właściwie rzuciło kobietę w ramiona księdza.

Po tę książkę powinni sięgnąć pełnoletni czytelnicy. Jest tu parę scen, których nie powinna czytać młodzież. Niemniej jednak Finezja uczuć to dobra propozycja na wolny wieczór. Czyta się ją szybko, jednak zmusza ona do pewnych przemyśleń. Polecam.

Aneta Krasińska
Finezja uczuć
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2014

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję autorce :)

Zimowy festiwal książek w Biedronce

Biedronka po raz kolejny postanowiła wystawić na próbę silną wolę moli książkowych. Od 11 stycznia, czyli już od najbliższego poniedziałku, będzie można tam znaleźć kolejne książki w atrakcyjnych cenach. 

Więcej na temat dostępnych w promocji publikacji znajdziecie tu.

Widzicie co dla siebie? Ja tym razem nie znalazłam nic ciekawego. Na szczęście wiosna zbliża się wielkimi krokami i może następnym razem coś mnie zainteresuje.

Radosław Kotarski "Nic bardziej mylnego"

Mity towarzyszą ludzkości już od wieków starożytnych. Wiele z nich przetrwało przez wiele lat i utarło się w kulturze jako oczywiste fakty. W swojej książce Radosław Kotarski postanowił obalić część z nich.

Książka jest podzielona na kilka części. W każdej z nich autor, popierając się naukowymi dowodami, obala kilka znanych nam wszystkim mitów. Dość długo wierzyłam w to, że Napoleon był kurduplem. Przyjęłam do wiadomości także to, że Krzysztof Kolumb jako pierwszy odkrył Amerykę. Bałam się też, że jeśli będę strzelać palcami, na starość będę miała brzydkie dłonie. Dałam sobie też wmówić to, że Adam i Ewa zjedli w raju jabłko. Nic bardziej mylnego. Przykłady mogłabym mnożyć. Ale po co? Nie będę odbierała Wam przyjemności z lektury. 

Nic bardziej mylnego pochłonęłam w ciągu kilku godzin. Bardzo przypadł mi do gustu sposób, w jaki Radosław Kotarski podszedł do tematu. Owszem, zrobił to w naukowy sposób, na końcu publikacji znajduje się obszerna bibliografia, która pokazuje, jak wiele pracy włożył on w swoją książkę. Wiecie, co wyróżnia go na tle innych ludzi obalających mity? Poczucie humoru. Każdy mit jest opisany w bardzo ciekawy i zabawny sposób. Autor nie zasypuje czytelników tylko suchymi faktami, dzięki czemu ta książka sporo zyskuje na wartości.

Tę publikację można czytać na wyrywki. To może być dużym ułatwieniem zwłaszcza dla czytelników, którzy nie mają zbyt wiele czasu. Odłożenie książki na półkę po przeczytaniu dwóch czy trzech mitów nie powoduje, że gubi się wątek. Ostatnimi czasy jestem bardzo zabiegana i to była idealna publikacja dla mnie.

Nieco obawiałam się tego, że umieszczenie w jednej książce tak wielu historii może spowodować chaos. Na szczęście autor dobrze przemyślał rozkład obalanych mitów. Ułożył je tematycznie. Nie skakał od jednej opowieści do drugiej. Opisywał wszystko dokładnie od początku do końca. Podziwiam jego precyzję w dążeniu do odkrycia prawdy. Radosław Kotarski dał mi odpowiedź na wiele pytań, które frapowały mnie od dawna, za co jestem mu wdzięczna. A że przy okazji obalił kilka mitów z mojego dzieciństwa... To drobny szczegół.

Jeżeli lubicie czytać popularnonaukowe pozycje - właśnie znaleźliście idealną książkę dla siebie. Na pewno nie będziecie się z nią nudzić. Polecam.

Radosław Kotarski
Nic bardziej mylnego
Wydawnictwo Znak
Kraków 2015

Herbjorg Wassmo "Księga Diny"

Zanim sięgnęłam po tę książkę, nie miałam w sumie styczności z literaturą norweską. Słyszałam o niej dużo dobrego i w końcu udało mi się na własnej skórze przekonać, jaka ona właściwie jest. Chcecie posłuchać o Księdze Diny?

Tytułowa Dina to niezwykła kobieta. Jej trudny charakter ukształtowało życie. Jako mała dziewczynka została osierocona przez matkę. Ojciec odtrąca ją, woli poświęcić się nowej rodzinie. Nie jest w stanie zrozumieć córki, która zachowuje się jak dzikus. By pozbyć się problemu, szybko znajduje Dinie męża, wierząc w to, że on zdoła okiełznać jej charakter. Na oczach czytelnika dochodzi do przemiany głównej bohaterki. Co konkretnie zmienia się w jej życiu? Tego już musicie dowiedzieć się sami. Ja nic więcej nie zdradzę.

W tej powieści urzekł mnie jej niezwykły i mroczny klimat. Przedstawiona przez autorkę Norwegia momentami mroziła mi krew w żyłach. Specjalnie czytałam Księgę Diny wieczorami przy nieco przyciemnionym świetle. To potęgowało towarzyszące mi w trakcie lektury emocje. Ta powieść jest idealna na zimowe wieczory.

Na początku bałam się Diny. Była bardzo nieprzewidywalna. Nie byłam w stanie domyśleć się tego, co za moment zrobi. Żadna inna kobieca bohaterka nie wzbudziła we mnie tylu sprzecznych emocji. Współczułam jej, lecz czasem zupełnie nie rozumiałam tego, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. W niektórych momentach byłam autentycznie na nią zła i wydawało mi się, że rozumiem, dlaczego ojciec ją odtrącił. Trudno polubić Dinę. Podejrzewam, że wielu czytelników będzie odnosiło się do niej z rezerwą.

Jestem pełna podziwu dla języku, jakim posługuje się autorka. Jest piękny, niemalże poetycki. Pozwoliłam na to, by powieść porwała mnie bez reszty. Na pewno długo nie zapomnę o Księdze Diny. Nie każdemu przypadnie ona do gustu. To nie jest propozycja dla czytelników lubiących niewymagające książki. Ta powieść zmusza do myślenia. Czyta się ją dość powoli. Nie dlatego, że jest nudna. Trzeba jej po prostu poświęcić nieco więcej czasu.

Z tego, co mi wiadomo, na naszym rynku wydawniczym nie ma kontynuacji powieści i Dinie. Ubolewam nad tym faktem. Z chęcią przeczytałabym kolejne tomy serii. Norwegia urzekła mnie. Chciałabym tam jeszcze kiedyś powrócić. A Wy znacie tę książkę? Jeśli tak, to jakie są Wasze wrażenia po lekturze?

Herbjorg Wassmo
Księga Diny
Wydawnictwo Smak Słowa
Sopot 2014

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #43 Greg Iles "Gra w Boga"

Witajcie w Nowym Roku!
Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku i ten rok będzie dla Was lepszy od poprzedniego. Przepraszam za moją nieobecność, przez kilka dni nie było mnie w zasięgu komputera i internetu. Potrzebowałam takiego odpoczynku. Teraz staram się na nowo odnaleźć w pracy.

Mamy poniedziałek, czas więc na kolejną książkę ze zbrodnią w tle. Gotowi na jeszcze jedną powieść autorstwa Grega Ilesa?

Poznajcie Davida Tennanta. To lekarz i autor książek na temat etyki w medycynie. Prezydent Stanów Zjednoczonych wybiera go do udziału w pewnym eksperymencie. To ściśle tajny Projekt Święta Trójca. Jest on nadzorowany przez NSA i genialnego konstruktora komputerów Petera Godina. Szybko jednak okazuje się, że to całe przedsięwzięcie nie jest takie, na jakie wygląda. David znajduje się pośrodku prawdziwej burzy. Na dodatek musi nauczyć się żyć ze skutkami ubocznymi wynikającymi z brania udziału w projekcie. Czy uda mu się uniknąć śmierci? Czym właściwie jest Święta Trójca?

Muszę przyznać, że ta książka jest według mnie najsłabszą pozycją w dorobku Grega Ilesa. Niby coś się w niej dzieje - jest spisek, są zawodowi mordercy, ale czegoś ciągle brakuje. Początek powieści był słaby, bardzo słaby. Zdarzało mi się odkładać książkę na bliżej nieokreślone później i gdyby nie to, że musiałam ją w końcu oddać, pewnie nigdy bym jej nie dokończyła.

Zabrakło mi oryginalności. W kilku powieściach już czytałam o superinteligentnych komputerach. To nie jest dla mnie żadna nowość. Bohaterowie - no cóż, byli, ale ich obecność nie podrywała mnie z fotela, z nikim specjalnie się nie zżyłam. Chociaż nie, w sumie coś mnie z Davidem łączyło. Skutkiem ubocznym udziału w projekcie była w jego przypadku narkolepsja. Niestety, przeszła z niego na mnie. Zdarzyło mi się parę razy zasnąć z książką w ręku w najmniej odpowiednim momencie. Gra w Boga zupełnie nie wpasowała się w mój czytelniczy gust. Liczyłam na pasjonującą lekturę. Zawiodłam się i to bardzo.

Wszystko było przewidywalne. Niemalże od początku wiedziałam, jak skończy się ta cała historia. Nie lubię czegoś takiego. Wolę być zaskakiwana i wciskana w fotel. Książki bez wyrazu zdecydowanie nie są dla mnie. Oczekuję od literatury tego, by wywołała we mnie emocje. Ta jedynie mnie usypiała.

Będę musiała zrobić sobie dłuższą przerwę od Grega Ilesa. Z każdą kolejną czytaną książką byłam coraz bardziej rozczarowana. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś sięgnę po jakąś jego powieść. Póki co muszę zapomnieć o tej. To była dla mnie strata czasu. Nie polecam.

Greg Iles
Gra w Boga
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2006
Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka