Romy Hausmann "Perfect day"

 

Od czternastu lat w okolicach Berlina giną małe dziewczynki – drogę do ich zwłok wskazują czerwone wstążki. Policja wciąż nie może trafić na właściwy trop, aż pewnego wieczoru – na oczach córki Ann – zostaje aresztowany słynny profesor filozofii i antropologii Walter Lesniak. Zarzut: dziesięciokrotne morderstwo. Brukowce szybko nadają podejrzanemu pseudonim „Profesor Śmierć”, ale Ann, przekonana, że to pomyłka, postanawia dowieść niewinności ojca.

To była jedna z tych książek, po których mam tak duży mętlik w głowie, że nie do końca wiem, co mam myśleć. Jedni mówią, że to świetny thriller, drudzy uważają, że czegoś tu zabrakło. Ja jestem gdzieś po środku. Ta powieść miała dobre momenty, ale moim zdaniem jest nieco przekombinowana i przewidywalna. Ale po kolei.

Ann była świadkiem aresztowania swojego ojca, który został oskarżony o wielokrotne morderstwo. To on ma być mordercą, który pozbawił życia kilka dziewczynek, zostawiając za sobą czerwone wstążki, które prowadziły do ich ciał. Jego córka nie wierzy w winę ojca i postanawia przeprowadzić własne śledztwo.

Na całość składa się kilka elementów - śledztwo Ann, jej zapiski jako małej dziewczynki czy pewne nagrania. Moim zdaniem ostatni z nich robi najlepszą robotę w tej powieści. Nie będę zdradzać szczegółów, ale czytając zapiski z nagrań, czułam momentami ciarki na całym ciele. Jednak to szatkowanie treści i rozbijanie jej, mocno wytrącało mnie z rytmu lektury. Męczyłam się, czytając zapiski Ann jako małej dziewczynki. Samo jej śledztwo niespecjalnie mnie wciągnęło. Miałam wrażenie, że za dużo było tu zbiegów okoliczności i szczęśliwych trafów.

Zakończenie w żaden sposób mnie nie zaskoczyło, mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Było dla mnie zbyt hollywoodzkie, liczyłam, że wszystko pójdzie w inną stronę, nic z tego.

Moje wrażenia w trakcie lektury dobrze zobrazowałaby sinusoida. Raz siedziałam napięta jak struna, by za moment znów wyczekiwać z utęsknieniem, aż coś będzie się działo. Za dużo tu było wszystkiego - wątków, sposobów prowadzenia narracji. W pewnym momencie byłam po prostu tym znużona.

Wiem, że ta powieść ma wielu zwolenników i cieszę się, że byli w stanie bardziej wczuć się w tę książkę niż ja. Ta historia miała potencjał, ale moim zdaniem nie został on w pełni wykorzystany. Początek był naprawdę dobry, zapowiadał coś lepszego, niż faktycznie dostałam, a szkoda.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka