Wendy Holden "Urodzeni, by żyć"


Wendy Holden pokochałam za książkę Chłopiec i pies, o której pisałam kilka miesięcy temu. Bez zastanowienia sięgnęłam więc po kolejną pozycję jej autorstwa. Tym razem pisarka postanowiła opisać historię trzech kobiet, które urodziły dzieci w obozach koncentracyjnych.
Podczas każdego transportu Żydów do Auschwitz, dzielono ich na kilka grup. Na osoby zdolne do pracy i takie, które od razu trzeba było wysłać do komory gazowej. Byli wśród nich ludzie starsi, chorzy, małe dzieci oraz kobiety w ciąży. Tylko nielicznym z nich udało się ukryć ten fakt przed doktorem Mengele, który przeprowadzał na przyszłych matkach eksperymenty. Tym, którym się to udało, niełatwo było donosić ciążę. Musiały pracować ponad siły, nie odżywiały się prawidłowo. Wiele z nich topiło swoje dzieci w wiadrach. Wiedziały, że jeśli tego nie zrobią, znajdą się wraz z noworodkiem w komorze gazowej. A one chciały żyć...
Priska, Anka i Rachela były brzemienne, gdy znalazły się w transporcie do obozu koncentracyjnego. Wszystkie miały na tyle szczęścia, że dane im było urodzić dzieci. Jedna z nich urodziła córeczkę na brudnej desce w fabryce, dwie pozostałe zostały matkami w pociągu wiozącym je do obozu koncentracyjnego Mauthausen w Austrii.. Hana, Mark i Eva nie mieli prawa przeżyć. Przetrwali jednak pomimo wszystko i podzielili się a autorką książki swoimi wspomnieniami dotyczącymi matek.
Każdą z nich poznajemy w czasach, gdy spokojnie mieszkały z rodzinami. Towarzyszymy im podczas ślubu, a potem wraz z nimi czekamy na ogłoszenie radosnej nowiny. Kobiety nie spodziewały się tego, że radość z powodu ciąży zostanie im tak szybko odebrana. To uczucie szybko zastąpił strach. Po trafieniu do obozu nie miały pewności, że dożyją następnego dnia. O przeżyciu porodu nie wspominając.
W trakcie lektury byłam pełna podziwu dla tych trzech kobiet. Straciły mężów i bliskich. Jedyną rzeczą, jaka trzymała je przy życiu, było rosnące w brzuchu maleństwo. Mnie, osobie żyjącej w czasach trudno jest wyobrazić sobie coś takiego. Nie wiem, czy miałabym w sobie na tyle siły, by przeżyć to piekło.
Zdaję sobie sprawę z tego, że tematyka, jaką porusza ta książka, jest bardzo trudna i nie każdy będzie w stanie ją przeczytać, ale mogę Was zapewnić, że nie jest to przygnębiająca lektura. Wręcz przeciwnie. Daje nadzieję i pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. Warto zapoznać się z Urodzonymi, by żyć. To niesamowita historia, która na długo zostanie w Waszej pamięci.


Eva Clarke, Mark Olsky i Hana Berger Moran
troje dzieci urodzonych, by żyć w świecie,
który nie dawał im prawa do przeżycia.

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Ciężki temat, ale jakże ważny. Lubię sobie te wszystkie lekkie lektury przeplatać czymś co daje do myślenia, więc sobie zapisuję
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa książka, lubię historie z czasów II wojny światowej, a widać, że ta jest i wzruszająca, i ukazująca prawdziwe realia, a nie jakieś motylki i kwiatki... tylko śmierć, chętnie po nią sięgnę.

    http://leonzabookowiec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję, że to książka warta przeczytania, będę się za nią rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. To musi być naprawdę wstrząsająca, trudna książka, ale jednocześnie bardzo potrzebna. Będę się za nią rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak silna jest wola człowieka, by przeżyć.... Lektura widzę warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie trudna, ale jakże istotna tematyka. Muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka