Przedpremierowo! Ludwika Włodek "Buntowniczki z Afganistanu"

 

- Walczę w domu, walczę w pracy, walczę ze społeczeństwem – przyznaje jedna z bohaterek książki Ludwiki Włodek. - To zabiera mnóstwo energii. Ledwo skończyłam 30 lat, a już mam siwe włosy. O włosy zresztą też musiałam walczyć. Jak obcięłam je do ucha, ojciec chciał mnie wyrzucić z domu. Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie może mi kazać nosić długich. Kiedy dostałam pierwszą pensję, usłyszałam od niego, że wolałby żeby to mój brat tyle zarabiał. Ale się nie poddałam. Dzięki tej walce jestem silna. Nikt mnie nie zatrzyma.

"Buntowniczki z Afganistanu" opowiada o walce Afganek o niezależność. Pokazuje jaką drogę musiały przejść żeby stać się znanymi polityczkami, artystkami, działaczkami. Włodek rozmawiała z kobietami, dla których udział w modernizacji kraju był rodzinną tradycją, ale też z dziewczynami, które musiały postawić się nawet własnym rodzicom, żeby pokonać stereotypy i ograniczenia narzucane przez patriarchat i specyficznie rozumianą tradycję.

Za swoją niezależność płaciły ogromną ceną. Były obiektem ataków i hejtu. Talibowie umieszczali ich nazwiska na listach do odstrzału, konserwatywni mułłowie wytykali je palcem. Atakowane były one same i ich najbliżsi.

Włodek zna swoje bohaterki od lat. Z wieloma się przyjaźni. Śledziła rozwój ich karier, towarzyszyła im w sukcesach zawodowych i w życiu prywatnym. Była z nimi w kontakcie gdy w sierpniu 2021 roku talibowie zajmowali Kabul, z niektórymi spotkała się w Polsce. Jej książka pokazuje, że walka o prawa kobiet w Afganistanie (i nie tylko) nigdy się nie kończy, a kobieca solidarność może zdziałać cuda.

Bardzo czekałam na tę książkę. Jestem typem wojownika i nie wyobrażam sobie tego, że ktoś narzuca mi, jak mam się ubierać, do kiedy mogę się uczyć, za kogo mam wyjść za mąż. W głowie nie mieści mi się to, że nie mogę podjąć żadnej oficjalnej decyzji bez mężczyzny, który ją poświadczy, bo przecież ja jestem półczłowiekiem i nie można brać moich słów na poważnie. Niestety, kobiety w Afganistanie muszą żyć w takiej rzeczywistości.

"W debacie o chustach wbrew pozorom nie chodzi tylko o "kawałek szmatki na głowie". Chodzi o wolność wyboru. Jak mi kiedyś powiedziała Nasrin Sotude, wspaniała irańska prawniczka i znana obrończyni praw człowieka, od lat więziona przez irański reżim: "Jak ktoś narzuca mi, co mam mieć na głowie, to znaczy, że chce mieć również kontrolę nad tym, co mam w głowie. I to dlatego na ani jedno, ani na drugie się nie godzę".
s. 226

Bohaterki książki Ludwiki Włodek postanowiły walczyć o swoją wolność. Jedna z nich powiedziała, że najwyżej zginie z tego powodu, ale nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie. Łapałam się za głowę, kiedy czytałam o tym, że kobieta nawet nie może wyprowadzić się z domu, jeśli nie jest mężatką, bo to przyniesie hańbę rodzinie. Jeśli kobiety mają wśród znajomych mężczyzn, wyzywa się ich od najgorszych. A kiedy mężczyzna pocałuje ją w rękę publicznie - o panie, ukamieniować ją, to ladacznica.

Niby mamy XXI wiek, ale w wielu miejscach kobiety są traktowane jak rzeczy. Można je dobrze sprzedać. Nie mają prawa głosu. Definiuje się je przez to, czyimi są córkami, żonami i matkami. Po urodzeniu syna na dobre tracą swoje imię. Podziwiam kobiety, które miały odwagę, żeby walczyć o swoje prawa, choć ryzykują wiele. Nie tylko relacje ze swoimi bliskimi, ale także własne życie.

Bohaterki tej publikacji szybko podbiły moje serce. Los rzucał im kłody pod nogi, ale one miały w sobie siłę, żeby podnieść się z kolan, otrzepać i iść dalej. Widać, jak powoli przechodziły z konserwatywnego świata do tego bardziej liberalnego. Nie było to dla nich łatwe. Niektóre nadal zakrywają włosy, gdy mają występować publicznie, żeby nie wzbudzać kontrowersji swoim wyglądem.

Nie zliczę, ile razy w trakcie lektury czułam, jak gotuje mi się krew w żyłach. Wściekałam się, że takie akcje mają wciąż miejsce i dla niektórych to jest całkiem normalne. Nie, nie jest. Kobieta ma prawo decydować sama o sobie, o swoim ciele, o swoim ubiorze, o swoim wykształceniu i o tym, za kogo chce wyjść.  

Miałam ochotę rzucać tą książką po pokoju, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Daje nadzieję na to, że kropla wydrąży skałę i wysiłki kobiet walczących o swoje prawa nie pójdą na marne. Chciałabym kiedyś żyć w takim świecie i z całego serca życzę tego kobietom nie tylko z Afganistanu, ale i na całym świecie.

Premiera książki odbędzie się już w środę.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Z chęcią przeczytam. Bardzo lubie takie ksiązki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio były chyba tam jakieś protesty kobiet. Bardzo dobrze że walczą o swoje prawa.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka