Przedpremierowo! Dorota Gąsiorowska "Córka ziemi"

 

Weronika ma niezwykły dar – potrafi zobaczyć gotową rzeźbę w jeszcze nieoszlifowanym kamieniu. Jej intuicja i umiejętność wsłuchania się w to, co mówi natura, uczyniły z niej rzeźbiarkę światowej sławy.

Kiedy właściciel malowniczego pałacu w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej zleca Weronice odtworzenie stojącej niegdyś w pałacowym ogrodzie rzeźby Freyi – nordyckiej bogini miłości i magii, mimo nieokreślonego niepokoju dziewczyna podejmuje wyzwanie. Dzieło ma być gotowe na otwarcie hotelu. Jednak niespodziewanie w studni na terenie posiadłości zostają znalezione ludzkie szczątki.

Weronika musi znowu zaufać swojej intuicji.

Czy naprawdę jest córką ziemi? Czy jej wrażliwość pomoże w odkryciu prawdy o tym, co wydarzyło się w pałacu przed laty?

Gdybym miała opisać tę powieść jednym słowem, powiedziałabym, że to magia. Dorota Gąsiorowska dokonała niezwykłej rzeczy - przeniosła mnie w miejscu i czasie, oczarowała mnie i sprawiła, że chłonęłam tę powieść całą sobą. Na moment zatrzymałam się, by posłuchać, co chcą mi powiedzieć bohaterowie.

Weronika to rzeźbiarka światowej sławy. Widzi swoje dzieło, patrząc na nieoszlifowany kamień. Podejmuje się odtworzenia rzeźby Freyi, która stała kiedyś w pałacowym ogrodzie. Dziś ma ona uświetnić otwierany tam hotel. Niespodziewanie w studni na terenie posiadłości zostają odnalezione ludzkie szczątki. Pozostaje pytanie, do kogo należały?

Opowiedziana tu historia toczy się dwutorowo - w przeszłości i w teraźniejszości. Przeszłość zabiera nas do lasu, w którym wraz ze swoją matką mieszkała Freya, niezwykła dziewczyna, która potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Pewnego dnia dziewczyna przenosi się do pałacu, a jej życie zmienia się. W teraźniejszości towarzyszymy wspomnianej już przeze mnie Weronice, niezwykle utalentowanej rzeźbiarce. Trudno mi powiedzieć, którą z nich darzę większą sympatią. Obie miały w sobie coś niesamowitego. Wyczekiwałam spotkania z każdą z nich, tęskniąc w międzyczasie za drugą.

Dorota Gąsiorowska ma niezwykle lekkie pióro. Jej opisy są na tyle plastyczne, że kiedy zamykałam oczy, miałam wrażenie, że widzę, co dzieje się w powieści, że jestem w niej wraz z jej bohaterami. Przeniosłam się do innego świata. Czasem wzbudzającego we mnie niepokój, ale nieustannie zachwycającego mnie swoją magią.

Akcja powieści nie mknie na złamanie karku, jednak nie czuć w trakcie lektury jej objętości. "Córka ziemi" to historia, która skłania do refleksji, nie pozwala o sobie zapomnieć, wzrusza, ale też daje nadzieję. I tak, rozwiązanie pewnych wątków można przewidzieć, ale nie powiem, żebym była z tego powodu rozczarowana. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Jedyne, nad czym trochę kręcę nosem, to wątek Kamili, nie jestem do niego specjalnie przekonana, zwłaszcza jeśli chodzi o finał. Jednak całość na tyle oczarowała mnie swoim klimatem, spokojem, który bił z kart tej powieści, że przymykam na to oko.

Jeśli chcecie przenieść się do świata magii codzienności, chcecie na moment zatrzymać się w codziennym pędzie, to polecam tę książkę. Kawał literackiej uczty w niezwykłym wydaniu.

Premiera powieści odbędzie się już jutro!

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Chętnie bym przeczytała. Bardzo opowiada mi klimat powieści i bardzo podoba mi się okładka.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka