Peadar Ó Guilín "The Call. Wezwanie"

- Naród musi przetrwać - mówi. - I ja mogę mu w tym pomóc.
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Macie naście lat. Staracie się prowadzić w miarę normalne życie. Ciągle jednak z tyłu głowy kołacze się myśl o tym, że gdy przyjdzie czas, zostaniecie Wezwani. Na trzy minuty i cztery sekundy znikniecie ze znanej Wam rzeczywistości i przeniesiecie się do niebezpiecznego świata Sídhe, gdzie staniecie się zwierzyną łowną. Opcje są dwie: albo uda się Wam przetrwać i wrócicie jako weterani, albo marny jest Wasz los. Pokrzepiająca myśl, prawda? A teraz wyobraźcie sobie, że przez porażenie nóg nie możecie biegać. W takiej sytuacji znalazła się Nessa, bohaterka powieści, która w dzieciństwie zachorowała na polio i  stała się kaleką. Czy uda jej się przetrwać, gdy przyjdzie na nią czas?

Nie miałam wobec tej książki żadnych oczekiwań. Może jedynie trochę bałam się tego, że jestem na nią zdecydowanie za stara i nie odnajdę się w świecie nastoletniej Nessy. I w sumie miałam słuszność, że mój sędziwy wiek pozbawi mnie radości czytania, ale po kolei.

Sam pomysł na fabułę nie jest specjalnie oryginalny. Podczas lektury cały czas z tyłu miałam genialną serię Endgame, która moim zdaniem, trochę przypomina The Call. Wezwanie. I gdybym nie przeczytała tamtej serii, podejrzewam, że lepiej oceniłabym tę książkę.

Muszę przyznać, że świat przedstawiony w powieści jest mroczny i może wzbudzać strach. Świat Sídhe to piekło, do którego za nic nie chciałabym trafić. Co prawda dzięki treningom coraz większej liczbie osób udaje się przetrwać Wezwanie, ale statystyki i tak nie są zadowalające. Wiele młodych ludzi ginie. Jeśli mnie pamięć nie myli, z krainy Sídhe powraca dziesięciu na stu nastolatków.

W trakcie lektury czułam, że jestem na nią trochę za stara i podejrzewam, że młodsza o jakieś 13 lat wersja mnie lepiej przyjęłaby książkę. Byłabym w stanie bardziej zżyć się z bohaterami. Teraz było mi to trudno zrobić i myślę, że jest to kwestia nie tylko różnicy wieku, ale także tego, że nie położono w moim odczuciu zbyt dużego nacisku na kreację bohaterów. W mojej pamięci pozostanie na pewno Nessa, przede wszystkim ze względu na jej ducha walki. Ja na jej miejscu pewnie popadłabym w czarną rozpacz i sama bym sobie coś zrobiła, żeby nie przenieść się do świata Sídhe.

Dzieje się tu sporo. Jest mrocznie i brutalnie, ale mnie niespecjalnie zachwyciła ta historia. Całkiem nieźle się ją czytało, lecz podejrzewam, że za jakiś czas nie będę o niej pamiętać. Trafiła do mnie o kilka lat za późno. Jeśli macie naście lat, myślę, że The Call. Wezwanie przypadnie Wam do gustu i znajdziecie w tej książce coś, czego ja nie dostrzegłam. 

Peadar Ó Guilín
The Call. Wezwanie
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2017

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka