Wsłuchani jesteśmy w te coraz bardziej potęgujące się odgłosy walki i strach paraliżuje nas wszystkich, przestajemy być ludźmi, zamieniając się w drgające kłębki nerwów, gotowych oszaleć – pisała ukrywająca się w bunkrze młoda Żydówka, Maryla, kilka dni po wybuchu powstania w getcie warszawskim.
Jej dziennik to unikatowe świadectwo Shoah. Autorka opisuje w nim – z perspektywy ofiary i zarazem świadka tych dramatycznych wydarzeń – życie i śmierć zamkniętych za murami getta żydowskich dzieci, kobiet i mężczyzn. Relacjonuje przebieg krwawo przez Niemców tłumionego powstania.
Do dziś nie udało się ustalić, gdzie i kiedy zginęła autorka. Prowadzony przez nią od wiosny 1942 roku diariusz urywa się 27 kwietnia 1943 roku. Tuż po wojnie odnaleziono go na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku.
Publikacja opracowana przez Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM).
Miała na imię Maryla - tyle można powiedzieć o autorce tego dziennika. Czy było to jej pełne imię czy ksywka - tego nie wiadomo. Była młodą Żydówką, ukrywała się w bunkrze, pisała dziennik, który odnaleziono na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Prawdopodobnie tam zginęła, choć i to nie jest pewne. Swój dziennik pisała od wiosny 1942 roku do 27 kwietnia 1943 roku. Potem ślad się po niej urywa.
To była jedna z najbardziej przepełnionych bólem i strachem książek, jakie czytałam. Wspomnienia kobiety, która widziała, jak krwawo Niemcy rozprawiali się z powstańcami w getcie. Nie podjęła się ucieczki, bo bała się, że wygląd ją zdradzi. Doprowadzona do ostateczności, myślała o samobójstwie. Kiedy czytałam o tym, co działo się w getcie, czułam, jak serce rozrywa mi się na miliony kawałków. Śmierć czyhała tam na każdym kroku. Nie można było mieć pewności, że ktoś nie doniesie, byleby ratować swoją skórę.
Nie wszystkie zapiski Maryli się zachowały. Dziennik nie był przechowywany w dobrych warunkach, dlatego części zapisków nie da się odczytać, są rozmazane i nieczytelne. Czytanie części z 1942 roku było trudne, nie zachowała się w dobrym stanie, sporych fragmentów tekstu nie dało się odczytać. Jednak te urywki i tak łamały mi serce i napawały niepokojem. Komentarze do tekstu uzupełniały całość.
W publikacji znajdują się kserokopie zapisków Maryli. Część jest nieczytelna, część można bez problemu odczytać z kopii, jest również odczytana przez badaczy wersja, żebyśmy nie musieli zastanawiać się nad tym, co autorka napisała, chociaż jej pismo nie stanowi aż tak dużego wyzwania w jego odczytaniu.
Dzięki takim świadectwom możemy przekonać się, co czuli ludzie znajdujący się w getcie, którzy wiedzieli, że nie ma dla nich ratunku. Możemy poczuć ich strach. To bardzo trudna lektura, nie umiałam jej przeczytać w całości, to był dla mnie spory emocjonalny czołg. Nie żałuję jednak, że sięgnęłam po tę książkę. Pokazała mi getto w środku, z tej najgorszej strony, ale naszym obowiązkiem jest pamiętanie o tym, co tam się stało, inaczej historia znów się powtórzy.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
To dla mnie za trudna lektura.
OdpowiedzUsuń