Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #495 Piotr Kościelny "Szymek"


Opowieść o nietolerancji, strachu i odmienności. Szare ulice miasta, brud, przemoc i młody chłopak szukający swojego prawdziwego ja.

Wrocław, początek lat dziewięćdziesiątych. Piętnastoletni Szymon Dąbrowski popełnia samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Sprawa zostaje umorzona. Kilka dni później jego starszy brat Tomek także decyduje się na radykalny krok i skacze z dachu wieżowca. Wtedy prokuratura wszczyna śledztwo. Piotr Żmigrodzki – policjant borykający się z problemem alkoholowym i demonami przeszłości – stara się ustalić przyczyny takiego postępowania braci. Komisarz kilka lat wcześniej popełnił błąd, który doprowadził niewinnego człowieka przed oblicze kata, co odcisnęło piętno na jego psychice. Do wydziału trafia młody policjant. Razem z doświadczonym komisarzem zaczynają powoli odkrywać okoliczności śmierci Dąbrowskich.

Czy śledczym uda się ustalić, co było powodem decyzji nastolatków? Czy osoby winne samobójczej śmierci braci poniosą karę? Czy przeszłość ponownie da znać o sobie?

Ta książka złamała mi serce i pozbawiła mnie słów. I z tym zdaniem właściwie mogłabym Was zostawić, bo idealnie oddaje to moje odczucia po lekturze, jednak rozwinę nieco moją myśl.

Szymek rzucił się pod pociąg. Miał tylko 15 lat, gdy zdecydował się na tak drastyczny krok. Niedługo potem jego starszy brat Tomek również popełnia samobójstwo. Co skłoniło tych młodych chłopców do zakończenia życia? Co takiego sprawiło, że wybrali śmierć, zanim ich życie na dobre się rozpoczęło?

Od razu zaznaczam, że to brutalna książka, pełna przekleństw, a także opisów, które sprawią, że będziecie musieli wyjść ze swojej strefy komfortu czytelniczego. Piotr Kościelny przenosi nad do lat 90. To były czasy, gdy próby odnalezienia własnego "ja", które było niezgodne z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, kończyły się często bójkami, hejtem, odrzuceniem. Tak było i w tym przypadku, nie chcę jednak zdradzać zbyt dużo, jeśli chodzi o fabułę, bo nakieruję Was na to, co się wydarzyło.

Przerażające było to, co ludzie myśleli o tych, którzy byli "inni". Ktoś taki był łatwym celem, nie mógł się za bardzo bronić, bo przecież nie jest normalny, więc ma się zmienić, przystosować. Dostał po mordzie? A jak ma wyrosnąć na mężczyznę? Przecież chłopaki się biją... Żyją bez ślubu kościelnego, to pewnie to, co ich spotkało, to kara Boża za grzechy...

Im dalej zapuszczałam się w treść tej książki, tym bardziej moje serce się łamało. Miałam poczucie, że znam Szymka i Tomka od zawsze. Czułam ich ból, było mi szalenie przykro, gdy widziałam, co działo się w ich życiu i do czego to doprowadziło. 

Ta książka przejechała po mnie jak walec, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Piotr Kościelny po raz kolejny dał mi do myślenia i zostawił mnie z dziurą w sercu po lekturze książki. Polecam, jeśli macie odwagę wejść do pełnego niezrozumienia świata, w którym nie ma miejsca na "innych".

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. ta książka ciągle gdzieś mi się pojawia, więc będę musiała ją w końcu przeczytać

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka