Danuta Chlupowa "Podróż w niechciane"

 

Kończy się lato 1939 roku. Mieszkający blisko niemieckiej granicy Bogusia Brzezińska i Florian Urbański borykają się z osobistymi problemami. Ją zdradził mąż, on nieszczęśliwie się zakochał… Jednak w momencie wybuchu wojny te problemy bledną. Bogusia musi uciekać z córeczką na wschód. Pociąg, do którego wsiada, zostanie później nazwany krotoszyńskim pociągiem śmierci. Florian, masztalerz w Państwowym Stadzie Ogierów, ewakuuje się konno. Już w pierwszych dniach września młodzi przeżywają dramatyczne chwile. A to dopiero początek tułaczki… Kiedy drogi Bogusi i Floriana się krzyżują, rodzą się nieśmiałe marzenia o leczącej sile miłości.
Jeszcze wczoraj spokojnie całowałaś swoje dziecko na dobranoc. Jeszcze wczoraj pracowałeś spokojnie. Jeszcze wczoraj nie trzeba było martwić się o jutro. Dziś siedzisz w wagonie pełnym obcych ludzi i uciekasz przed nalotem. Nie wiesz, czy uda ci się przeżyć i jaki los cię czeka. Patrzysz na śmierć bliskich ci osób i już wiesz, że nigdy nie będzie tak samo...

Tak w skrócie można podsumować tę powieść. Wojna wisiała w powietrzu, konflikt w końcu się zaognił i rozlał na Polskę, zmuszając wielu ludzi do ucieczki. Bogusia jechała krotoszyńskim pociągiem śmierci. Julian, drugi z głównych bohaterów, ewakuował się konno z miejsca, w którym zastała go wojna.

"Podróż w niechciane" to wzruszająca opowieść o drodze. I to nie tylko takiej, którą trzeba przejść z punktu A do punktu B. To podróż w głąb siebie i w poszukiwaniu swojego nowego ja, swojego miejsca na Ziemi. Nie spodziewałam się tego, że zrobi na mnie aż tak duże wrażenie. Bałam się, że to będzie romansidło, przez które ledwo przejdę. I owszem, takowy wątek się pojawia, ale jest pokazany w bardzo subtelny sposób. Nawet ja, romansowy Grinch, jestem nim poruszona. To chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać tej książce.

Od początku pokochałam Bogusię. Byłam wściekła na jej męża, który postanowił sobie zrobić skok w bok. Podziwiam determinację tej kobiety i jestem pod wrażeniem drogi, którą przeszła. Florian też miał w sobie coś, że chciałam spędzać z nim czas. Jako wnuczka ułana czuję więź z bohaterami, którzy zajmują się końmi. I tak było też w tym przypadku. 

Autorka umiejętnie łączy ze sobą historię i fikcję, serwując czytelnikom niesamowitą ucztę. Momentami bardzo trudną emocjonalnie. Sporo tu śmierci, przeżywałam odejście nawet tych, którzy pojawili się tylko na chwilę. To pokazuje, jak duży nacisk położony jest na psychologię postaci, jak dobrze są one wykreowane. 

Za sprawą tej powieści przeniosłam się w podróż w nieznane. Podróż w czasie, która skłoniła mnie do refleksji. W mojej głowie pojawiły się pytania dotyczące tego, czy moi dziadkowie, którzy uciekali przed wojną, czuli się podobnie. I co dzieje się w umysłach osób z Ukrainy. Nie była to łatwa historia, ale nie żałuję, że się z nią zapoznałam. Czekam na kolejną część.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Księgarni Bonito.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka