Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #330 Przedpremierowo! Robert Małecki "Żałobnica"

Zmarli zawsze zabierają tajemnice do grobu. Tym razem zrobili wyjątek.
Gdyby to był idealny związek, Anna jeszcze długo nie wyszłaby z żałoby po wypadku męża i pasierbicy. Ale to nie było idealne życie. Ani idealne małżeństwo. Anna bowiem nie była idealną żoną i macochą. W pogoni za szczęściem mogła znieść wiele, jednak śmierć bliskich zniszczyła wszystko z siłą sztormu.
Żałobnica, piękna kobieta po trzydziestce, dziedziczy po śmierci męża świetnie prosperujące przedsiębiorstwo i spory majątek. Niestety skrywane głęboko tajemnice po latach wypływają na wierzch i Anna orientuje się, że ktoś zaczyna manipulować jej życiem. Kobietę zalewa fala strachu, ale zanim wpadnie w nieprzeniknioną toń, będzie musiała stawić czoła mrocznej przeszłości. I zrobi to. Tym bardziej, że ukrywa jeszcze jeden sekret…

Przyznam szczerze, że bałam się tej książki. Znam pióro autora, ale nie wiedziałam, jak mężczyzna poradzi sobie z opowiadaniem z perspektywy kobiety. Muszę jednak przyznać, że kupiłam Annę z całym dobrem inwentarza. Czasem miałam ochotę ją trzepnąć w głowę na opamiętanie, a czasem jej po ludzku współczuła. Miała swoje za uszami, ale nie zasłużyła na to, co ją spotkało.

Książka rozpoczyna się z grubej rury. W wypadku samochodowym na przejeździe kolejowym giną Piotr i Roksana - mąż i pasierbica Anny. Kobieta została wdową z problemami. I to niemałymi. Co mam na myśli? O tym już musicie przekonać się sami.

Kiedy już wydawało mi się, że doskonale wiem, co się stało, okazało się, że jestem w błędzie. Autor wyprowadził mnie w pole. Zakończenia się nie spodziewałam i jestem bardzo ciekawa, jaką miałam minę, kiedy je przeczytałam. Byłam przekonana, że autor zaserwuje mi coś innego, a jednak postanowił pójść inną drogą. I dobrze, dzięki temu powieść nie była przewidywalna.

Pochłonęłam powieść jednym tchem, choć wymagała ode mnie więcej uwagi niż poprzednie książki autora. Chodzi mi o to, w jaki sposób była prowadzona ta opowieść. Nie chcę tutaj za dużo zdradzać, ale kolejne fragmenty układanki są nam serwowane w niecodzienny sposób. Każdy fragment układanki ma znaczenie.

Nie liczcie na wartką akcję, strzelaniny czy coś w tym stylu. Akcja toczy się powoli, miejcie to na uwadze, sięgając po powieść. 

Robert Małecki jak zwykle mnie nie zawiódł. Zaserwował mi literacką ucztę, która mnie pochłonęła, trudno było mi oderwać się od lektury. Jeśli i Wy szukacie dobrej książki, polecam "Żałobnicę". Mam nadzieję, że i Was autor wyprowadzi w pole.

Premiera książki odbędzie się już 12 sierpnia!

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka